Za duże oczekiwania wobec Krystiana Rempały? "Jeszcze trochę i chłopak do startu ligi nie wytrzyma ciśnienia"

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus

Ostatni trening punktowany pokazał, że trener Unii Tarnów - Paweł Baran, przed startem PGE Ekstraligi ma nad czym myśleć. Nie wszyscy jego podopieczni jeszcze imponują formą, a już w sobotę w Grudziądzu walka o pierwsze punkty.

Wtorkowy mecz towarzyski z wicemistrzem Polski - Betard Spartą Wrocław, ale osłabionym absencją aż trzech podstawowych zawodników ukazał wiele mankamentów. Najbardziej rzucały się w oczy przegrywane wyjścia spod taśmy. - Mamy mnóstwo materiału do analizy, ale w tym momencie zachowujemy spokój. To był tylko trening, a zawodnicy parę rzeczy jeszcze testowali w warunkach bojowych - oznajmił szkoleniowiec Jaskółek.

Kibiców martwi nienajlepsza dyspozycja Krystiana Rempały. 18-latek został sprowadzony z myślą o załataniu potężnej dziury punktowej, jaka w zeszłym sezonie widniała na pozycjach juniorskich w tarnowskiej drużynie. A w spotkaniu przeciwko wrocławianom przyjeżdżał daleko z tyłu nie tylko za seniorami przeciwników. We wcześniejszych występach na swoim koncie też miał więcej biegów nieudanych niż tych, z których mógłby być zadowolony. - Nie nakładajmy presji. Nie patrzmy na Krystiana pod kątem tego, że będzie nam woził w każdym meczu po dwanaście punktów. Gdy już teraz postawimy go pod ścianą, to chłopak do inauguracji ligi nie wytrzyma nam ciśnienia. Oczywiście rozmawiam z nim, ale sam też ma w teamie doświadczonego człowieka - ojca Jacka, który wie co w danej chwili trzeba zrobić. Wszyscy nasi młodzieżowcy dostali duży kredyt zaufania. Nie rozliczajmy ich po nieudanych zawodach kontrolnych - prosił Baran.

Inny z nowych nabytków - Duńczyk Mikkel Michelsen pokazał, że drzemią w nim ogromne możliwości i z biegiem czasu może okazać się solidną drugą linią ekipy z Małopolski. - Mikkel musi się nauczyć "czytać" nasz tor. Widziałem, że wiele razy obierał jeszcze złe ścieżki. To jest właśnie tajemnica naszego obiektu. Trzeba w odpowiednim momencie trafić we właściwą linię jazdy. Miał przebłyski, ale potrzebuje jeszcze więcej praktyk torowych i rywalizacji na naszym owalu, aby go zrozumieć w pełni - tłumaczył trener biało-niebieskich.

W zeszłym sezonie wielu trenerów odsłaniając awizowane składy próbowało wariantu z liderami na numerach startowych dla tzw. drugiej linii, rozpoczynającej zawody od pól zewnętrznych. M.in. taki manewr z Gregiem Hancockiem w roli głównej zastosował Marek Cieślak kiedy był jeszcze menedżerem w Tarnowie, a pod jego czujnym okiem warsztatu trenerskiego uczył się Baran. Wtedy zdało to egzamin. Obecny szkoleniowiec Unii postanowił, że przynajmniej na starcie ligi nie będzie kombinował. - Paru spraw nie udało nam się zweryfikować. Dwa sparingi przepadły. Koncepcja jawiły mi się różne, ale zdecydowałem się postawić na wariant najbardziej sprawdzony. Przed nami dopiero pierwsza kolejka, zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Kiedy karuzela się rozkręci, nie wykluczam zmian i różnych reakcji w razie potrzeby - stwierdził.

W pierwszej kolejce najlepszej ligi świata tarnowianie wybierają się do Grudziądza. Jeźdźcy Jaskółek mają stamtąd doskonałe wspomnienia. W tamtym roku wygrali przy Hallera, co uznano za dużą niespodziankę. Teraz o podobny rezultat będzie zdecydowanie trudniej. - Zastaniemy tam całkowicie inne warunki niż w Tarnowie. Mogę się tylko domyślać, co nas tam będzie czekać. Zawodnicy też mają pewną wiedzę w tym temacie. I choćbyśmy trenowali od poniedziałku do soboty, prochu nie wymyślimy. Jedziemy do Grudziądza z tym sprzętem, który zawodnicy uznali, że mają najlepszy - zakończył.

Źródło artykułu: