Bartosz Zmarzlik zaczął rywalizację w Lesznie od wygranego biegu juniorskiego. Następnie przywiózł tylko jeden punkt, a siódmą gonitwę kończył na drugiej pozycji. Prawdziwe przełamanie przyszło w jego przypadku dopiero w końcowej fazie zawodów. Od jedenastego do piętnastego biegu Zmarzlik pojawiał się na torze aż czterokrotnie. Jego punkty zaważyły na końcowej wygranej przyjezdnych.
- Startowałem bardzo często i muszę przyznać, że mocno się zmęczyłem. Jeździłem w Lesznie na trzech motocyklach. Zmieniałem je, bo jeden był ciut lepszy na starcie, a drugi na dystansie. Nie mogłem trafić, ale w końcu zdecydowałem się na trzeci motocykl i on spisał się najlepiej. To właśnie na nim jechałem w końcówce zawodów. Z biegu na bieg byłem coraz szybszy i cieszę się, że trener Chomski obdarzył mnie zaufaniem. Mówiłem mu, by dał mi jeszcze szansę, a jeśli mi się nie uda, to trudno, najwyżej już nie pojadę. Fajnie, że wszystko ułożyło się po naszej myśli - przyznał.
Pomimo znakomitej końcówki piątkowego spotkania, Zmarzlik w żadnym wypadku nie przypisuje sobie końcowej wygranej. Zwraca za to uwagę na pracę wykonaną przez pozostałych zawodników zespołu. - W porównaniu do poprzedniego sezonu, na pewno poprawiło się to, że dużo między sobą rozmawialiśmy. Analizowaliśmy, jakie ustawienia najlepiej zastosować i to w jakiś sposób wpłynęło na pewno na końcowy wynik. Można się z tego cieszyć i oby było tak dalej - dodał.
Zmarzlik podkreśla przy tym, że Stal Gorzów jest dopiero na starcie sezonu. Wygrana w Lesznie, choć cenna, jest dopiero pierwszym krokiem na drodze do play-offów. Zgadzam się z trenerem Chomskim, że nie możemy się tym meczem podpalać. Trzeba o nim zapomnieć i myśleć o tym, co będzie dalej. Za chwilę czeka nas pierwsze spotkanie w Gorzowie i będziemy chcieli osiągnąć jak najlepszy wynik - podsumował.
Kapitalny finisz Bartosza Zmarzlika. Zdradza, co dało mu wygraną
Bartosz Zmarzlik zdobył w Lesznie czternaście punktów i bonus, walnie przyczyniając się do końcowej wygranej gorzowskiej Stali. Jak przyznał, udaną końcówkę meczu zawdzięcza trzeciemu motocyklowi, na którym idealnie spasował się z torem.
Źródło artykułu: