Gollob nie jest w stu procentach sprawny. Nie pojedzie na przyczepnych torach?

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski

MRGARDEN GKM Grudziądz postawił trudne warunki gorzowskiej Stali. Trener Robert Kempiński nie był zadowolony z rezultatu, patrząc na przebieg meczu. Wyjaśnił też swoje decyzje kadrowe.

Grudziądzanie przegrali w Gorzowie 34:56. Jak to pokrywa się z przedmeczowymi założeniami? - Każdy, kto przystępuje do zawodów chce wygrać. Wiadomo było, że w Gorzowie nie będzie łatwo. Po paru biegach wyglądało to przyzwoicie. Przegrywaliśmy sześcioma punktami, dlatego czekaliśmy z rezerwą taktyczną. Później gospodarze trochę nam odjechali. Zasłużyliśmy na trochę lepszy wynik po tej walce. Wygrywaliśmy starty, ale nas w polu objeżdżali i to była przyczyna - wyjaśnił powody porażki trener ekipy z Grudziądza.

Przez długi czas goście trzymali się blisko gospodarzy. Sprawy przybrały inny obrót od 10. biegu. Tuż przed wyścigami nominowanymi przyjezdni próbowali ratować się podwójną rezerwą taktyczną, ale ta na nic się zdała. - Łaguta został wykluczony, później Antonio przyjechał ostatni, ale musiałem wybrać z tej piątki dwóch najlepszych zawodników i postawiłem na Lindbaecka i Okoniewskiego, by pojechali z taktycznej. Lepszych nie było - mówił Robert Kempiński, który wspomnianą dwójką zastąpił Artioma Łagutę i Krzysztofa Buczkowskiego.

Rosjanin sam przyznawał, że w Gorzowie zawsze miał problem. Szkoleniowiec MRGARDEN GKM-u Grudziądz spodziewał się zaś więcej po "Buczku". - Krzysiu Buczkowski miał trochę problemów. Myślałem, że lepiej pojedzie w Gorzowie. Taki jest sport. Raz się wygrywa, raz się przegrywa - powiedział.

Wiele pytań zrodziła kwestia wyboru składu na mecz ze Stalą. Po dobrym meczu u siebie do miasta nad Wartą nie pojechał Mateusz Rujner. - Jeżeli chodzi o Rujnera, to nie jest on do końca przygotowany, żeby jeździć na torach przyczepnych, dlatego wolimy, by na razie jeździł w Grudziądzu, ale pojedzie gdzieś na wyjazd, bo z każdym tygodniem będzie z nim coraz lepiej. Nie chcemy chłopakowi zrobić krzywdy, żeby po prostu nam pomagał w Grudziądzu i na innych torach, takich jak Tarnów, Toruń - wytłumaczył Kempiński.

O ile z młodzieżowcem sprawa była znana już od tygodnia, to większym zaskoczeniem było zrezygnowanie z awizowanego Tomasza Golloba. Mówiło się jednak, że do ostatecznych decyzji kadrowych dojdzie po inspekcji toru, dlatego na Stadionie im. Edwarda Jancarza pojawił się też Peter Ljung, który to ostatecznie wystąpił w niedzielnym meczu. - Mieliśmy sześć sparingów i widziałem, co się dzieje z niektórymi zawodnikami. Ci się nadają tu, ci tam i tak wyszło, że był taki skład, a nie inny. Z Tomaszem Gollobem to była moja decyzja, bo wiadomo, jak jeździ na wyjazdach. U nas jest bardzo dobrze. Na razie Tomek po operacji nie jest w stu procentach sprawny, żeby jeździć na wyjazdach na ciężkich torach, dlatego taka decyzja, a nie inna - skomentował trener GKM-u.

W następny weekend grudziądzanie mają zaplanowane spotkanie z Betard Spartą Wrocław na własnym obiekcie. Przed własną publicznością chcą ponownie pokazać się z dobrej strony i zwyciężyć. - Na pewno będziemy się starali, żeby ponownie wygrać u siebie i to z jakimś dobrym wynikiem, żeby później jechać powalczyć o bonusa, ale łatwo nie będzie. Wrocław ma Woffindena, Janowskiego, Drabika. Będzie trudno, ale damy radę - stwierdził Robert Kempiński, a zapytany o to, czy wrocławianie będą łatwiejszym rywalem z powodu odwołania ich dotychczasowych meczów ligowych, dodał na zakończenie: - Oni jeszcze nie jechali, ale zawodnicy indywidualnie gdzieś trenują.

Źródło artykułu: