W zgodnej opinii ekspertów Stal Gorzów była zdecydowanym faworytem potyczki z Get Well Toruń. Takiego pogromu jednak nikt się nie spodziewał. Zespół z Torunia odniósł tylko jedno zwycięstwo biegowe. Jedynym zawodnikiem, który był w stanie przyjechać przed zawodnikami gospodarzy był Greg Hancock. Amerykanin miał najlepszy wynik w swoim zespole, ale i tak czterech zawodników Stali miało indywidualnie rezultat lepszy od niego. Jeszcze w trakcie spotkania upust swoim emocjom dał właściciel toruńskiego klubu, który przeprosił kibiców i sponsorów za styl, w jakim Anioły przegrały to spotkanie. Po meczu zapowiedział, że już wkrótce w klubie zajdą zmiany. - Na pewno będą zmiany. W najbliższych dniach zbierze się Rada Nadzorcza i podejmie stosowne decyzje. Mogą one dotyczyć zarówno składu, jak i sztabu szkoleniowego. Na ten moment nie mogę jednak szczegółowo powiedzieć, czego będą dotyczyły. Zmiany być muszą, bo to co prezentujemy nie daje szans walki o medale, tylko co najwyżej w barażach - powiedział Przemysław Termiński.
Właściciel KS Toruń podkreślił, że drużynie stworzono cieplarniane warunki do tego, aby odnosiła zwycięstwa w lidze. I właśnie ten ruch wskazuje jako główny powód słabszej postawy drużyny w PGE Ekstralidze. - W mojej ocenie problem leży w tym, że zawodnicy są przepłaceni. Mamy w składzie żużlowców aspirujących do czołowej dziesiątki najbardziej skutecznych zawodników, a jeżdżą na poziomie juniora. Nie trzeba szukać daleko. Wystarczy wskazać na Martina Vaculika. To co prezentuje jest żałosne. Powinien na ten moment jeździć co najwyżej w Nice PLŻ - zakończył Przemysław Termiński.
W 6. kolejce PGE Ekstraligi Get Well Toruń podejmie na własnym torze Betard Spartę Wrocław.
Martin szkoda że Twój nowy pra Czytaj całość
Whatever... Oczywiście jednak zmiany w Toruniu są potrzebne, ale, z całym szacunkiem dla Pana Termińskiego, nie sądzę jednak, że wina leży w pierwszej kolejności po stronie Vaculika, jak tu słyszę. To, jak mniemam, punkt widzenia raczej pod kątem finansowym, a nie taktycznym. To zrozumiałe mimo wszystko, w końcu to właściciel klubu, ale pokazuje jednocześnie, że brakuje w tej całej ekipie osoby, która potrafi prawidłowo odczytać problemy sportowo-taktyczne i znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Jeśli chodzi o obserwację tego, co dzieje się w toruńskiej drużynie od początku sezonu, to moje zewnętrzne spostrzeżenia w tej materii chyba nikogo nie zdziwią. Bolączką jest z pewnością przygotowanie toru. Nie może być tak, że nawierzchnia jest największą zagadką paradoksalnie dla... gospodarzy. Zjeżdżają się z różnych stron świata "gwiazdory" ciekawi, jaką to menedżer im, tym razem, nawierzchnię przygotuje. Komunikacja ewidentnie nie jest najmocniejszą stroną prowadzącego drużynę. Przykład z brzegu - tor jest przygotowany ewidentnie pod start i jazdę gęsiego po wewnętrznej, a nasi, czy to Hancock, czy nawet Przedpełski (który zresztą ma tor "pod ręką"), nawet po niezłym starcie, pchają się na zewnętrzną, szukając tam "szczęścia", gdzie z góry wiadomo, że to nie jedzie. Po którymś takim manewrze zastawiałem się, czy któremuś tam wcześniej komórka nie wypadła i teraz szukają.
Tak czy siak, widać, że nasi zawodnicy mają we krwi jazdę po całej szerokości na tym obiekcie. Szkoda ograniczać walory tego wspaniałego owalu, dla eksperymentów w stylu: "a nuż teraz zaskoczy i im przypasuje". Takie rzeczy się sprawdza i ustala wcześniej, z zawodnikami. Inna sprawa to bierność w kwestii rotowania składem. Pozostałe drużyny, cały czas coś zmieniają, stawiają na dodatkowych zawodników, których mają w składzie. Co by nie mówić, jest trend posiadania w teamie rezerwowych zawodników i przy obecnym układzie i stanie sportu żużlowego, to rozwiązanie się sprawdza. U nas jest mowa o zmianie Vaculika, ale Gomólski od początku sezonu jedzie grubo poniżej oczekiwań i pozostaje "nietknięty". Niby są u nas rezerwowi, a niby nie... Sprawę oddano, żeby rozwiązała się sama. A uważam, że to błąd. Kolejna rzecz to młodzi wychowankowie. Nie wiem, kto naprawdę odpowiada za szkolenie młodzieży. Śmiem nawet twierdzić, że nikt tego dokładnie nie wie. Powinna być wskazana wyraźnie osoba odpowiedzialna za to zadanie. A tu, jak nie ma osoby (bo ni to Jan Ząbik, ni to Robert Kościecha), tak nie ma wychowanków. Dawida Krzyżanowskiego, z uwagi na jego zdrowie i przyszłość, nie powinno się na razie w ogóle wypuszczać do zawodów ekstraligowych. Grubo nierozsądnie postępuje ten, kto się na to decyduje. Niestety, jeśli chodzi o drugiego młodzieżowca w składzie jest dziura i tak już w tym sezonie pozostanie - z piasku bicza nie ukręcisz. Norbert, póki co, też nie prezentuje postawy gotowego i pewnego swoich działań na motorze zawodnika. Decyzje należałoby na pewno podjąć rozsądne, ale i zdecydowane. Jednak nie tylko w oparciu o bolączki finansowe, ale przede wszystkim o zagadnienia taktyczne i sportowe, bez względu na to, ile tego sportu w żużlu jeszcze pozostało. Bo niestety w speedway'u już nie zobaczysz walki na umiejętności, ani nawet walki na sprzęt, tylko, co najwyżej, walkę ze sprzętem.
Pozdrawiam. Czytaj całość