- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to decyzję w sprawie dzikiej karty na Grand Prix w Gorzowie podejmiemy do końca maja - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Ireneusz Maciej Zmora. Prezes klubu o nazwiskach mówić głośno nie chce, ale wiemy, że w grę wchodzą tak naprawdę dwie opcje - Przemysław Pawlicki i Krzysztof Kasprzak.
Obaj żużlowcy są w ostatnich tygodniach w wysokiej formie. Wybór nie będzie zatem łatwy. Mnóstwo wątpliwości mają także eksperci. - Obu zawodników bardzo lubię i cenię. Jadą świetnie i nie wiem, co należy zrobić. Idealnie byłoby podzielić dziką kartę na pół - mówi nam Władysław Komarnicki. - Decyzja jest niezwykle trudna. Nie potrafię znaleźć motywów, żeby uzasadnić jedną lub drugą kandydaturę - dodaje Jacek Frątczak.
W tej chwili średnia biegopunktowa przemawia za Krzysztofem Kasprzakiem, który jest drugim najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi. - Ale Przemek też ma swoje argumenty. Widać po nim, że ma wielką ochotę na Grand Prix. W ubiegłym roku bardzo ambitnie o cykl walczył i niewiele mu zabrakło. Mógłby tam wnieść sporo świeżości - zauważa Krzysztof Cegielski.
Gorzowianie mają zatem twardy orzech do zgryzienia. Czym powinni kierować się przy podejmowaniu decyzji? W tym przypadku pomysły są różne. - Powinni poczekać do ostatniego momentu i dać dziką kartę temu, który ostatniego dnia przed podjęciem decyzji będzie miał więcej zdobytych punktów w rozgrywkach ligowych. To jedyne sensowne i sprawiedliwe rozwiązanie - twierdzi Władysław Komarnicki. - Powinna zdecydować średnia z toru w Gorzowie. Kto w momencie podejmowania decyzji będzie mieć wyższą, ten powinien pojechać - przekonuje z kolei Jacek Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak przetestował tor na Stadionie Narodowym (źródło TVP)
{"id":"","title":""}