Potężne problemy finansowe miała ebut.pl Stal Gorzów. Drużyna do końca walczyła o zebranie pilnie potrzebnych 4 milionów złotych, by wystąpić w rozgrywkach ligowych. Długo niepewna swojej przyszłości była też Autona Unia Tarnów oraz dwa wielkopolskie ośrodki - Ultrapur Start Gniezno i Polonia Piła, które również mają zaległości względem ostatnich miesięcy. To tematy, które rozgrzały środowisko.
Na obrót wydarzeń w Gorzowie Wielkopolskim spoglądali m.in. w Lesznie, bowiem, gdyby ekipie z województwa lubuskiego powinęła się noga, to właśnie Fogo Unia otrzymałaby szansę szybkiego powrotu do PGE Ekstraligi.
- No cóż, zebrali, to chwała im za to. Natomiast wielce niepokojące jest to, że tyle klubów jest zadłużonych i to na znaczące kwoty. I z roku na rok jest z tym gorzej. To w szybkim tempie zmierza w bardzo złym kierunku. Kontrakty zawodnicze są zbyt wysokie - powiedział prezes leszczyńskiego klubu, Piotr Rusiecki w rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym".
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Wróbel, Kołodziej i Cegielski
Leszczynianie od wielu lat działają w myśl - mierz siły na swe zamiary. Bartłomiej Czekański w rozmowie ze sternikiem Unii zapytał go, czy ten nie czuje się oszukany, kiedy widzi, jak inny ośrodek pracuje na zasadzie "postaw się, a zastaw się" i generując potężne długi, walczy o medale mistrzostw Polski.
- Oczywiście, że czuję się oszukany, ale niekoniecznie przez Stal Gorzów, tylko przez to, że dopuszcza się nawet mocno zadłużone kluby do rozgrywek. I jest jak jest. Sytuacja polskiego żużla jest zła. Przepłacamy zawodników, aczkolwiek nie żywię do nich pretensji, lecz w naszym sporcie realnie nie ma aż takich pieniędzy. Trzeba zastanowić się co dalej i skończyć z przepłacaniem kontraktów. Problem w tym, że jest ogromna presja na wynik. Każdy chce wygrywać. Pan Komarnicki twierdzi, że miały być jakieś rozmowy na ten temat w gronie prezesów i nawet się na mnie powołuje, tyle że mnie nic o nich nie wiadomo - skomentował działacz.
Rusiecki przyznał, że w Unii Leszno rządzi czterech udziałowców, którzy szanują swoje nazwiska i wiedzą, jak rozsądnie prowadzić biznes. Nie obyło się bez wbicia drobnej szpili w gorzowian. - Wygląda na to, jakby w Stali rządziły... puchary z klubowej gabloty za ligowe sukcesy. One zaś mają "wywalone" na bieżący budżet! - przyznał.