Dzięki jego szarży w ostatnim wyścigu tarnowianie wyszli z beznadziejnej wydawało się sytuacji. Po starcie prowadził duet przyjezdnych i widmo porażki zajrzało wszystkim na stadionie w Jaskółczym Gnieździe głęboko w oczy. Ale od czego ma się Kołodzieja? "Jasiek" na drugim łuku znalazł miejsce przy krawężniku i wypchnął na zewnątrz Okoniewskiego z Łagutą. Na manewrze wychowanka Jaskółek skorzystał jeszcze Madsen, który na kolejnym okrążeniu w sobie wiadomy sposób znalazł miejsce między bandą a "Tiomką". Motocykl Duńczyka dostał na odsypanej nawierzchni tak niesamowitego "kopa", że pchnął Leona na drugą lokatę. Niewykluczone, że w przeciągu całego sezonu, to zdarzenie może okazać się na wagę "złota", a w tym przypadku utrzymania Unii Tarnów w PGE Ekstralidze.
Ale mimo happy-endu na torze i ostatecznej wygranej, komplet punktów nie cieszył Kołodzieja, jak zazwyczaj. Cały zespół zadedykował zwycięstwo zmarłemu koledze z drużyny - Krystianowi Rempale. - Dla mnie osobiście rezultat końcowy był sprawą drugorzędną. Wcześniej naszemu trenerowi Pawłowi tego nie mówiłem, ale kiedy wynik byłby przed końcową gonitwą rozstrzygnięty, to nie pojawiłbym się w nim na torze. W środku wszystko jest jeszcze świeże i boli. Wyszło jednak na to, że piętnasty bieg decydował o wszystkim i nie było dyskusji. Trzeba było wsiąść na motocykl - wyjawił lider Jaskółek.
Kołodziejowi trudno było znaleźć odpowiednie słowa opisujące, jak mocno przeżył tę tragedię. - Nie tylko zawodnicy, ale także cały stadion przyczynił się do tego, że wspaniale uczciliśmy pamięć o Krystianie. Wiadomo, że wielu z nas jest stąd. Kiedy z kimś przebywasz na co dzień, zaczynasz go traktować jak rodzinę. I nie musi dochodzić do sytuacji, że umawiasz się z tą drugą osobą na kawę, czy spotykacie się po pracy. Dużo czasu spędza się jednak na treningach i w parku maszyn. Z tego też względu ciężko nam było podjąć się walki - dodał.
ZOBACZ WIDEO Zrobili to dla Krystiana Rempały. Zengota zadedykował sukces zespołu