60:30 z wicemistrzem Polski oraz 56:34 z beniaminkiem z Rybnika, musiało zrobić wrażenie na rywalach Get Well Toruń. Właściwy rytm odnaleźli liderzy, w tym Martin Vaculik. Słowak podobnie jak po meczu z Betardem Spartą Wrocław apelował jednak o spokojne podejście do tematu. - Ponownie mówię, żebyście wy, dziennikarze, nie robili sensacji. My się po prostu cieszymy z tej wygranej, jak z każdej innej i jest to dobry wynik, ale musimy być nadal skupieni żeby jechać jak najlepiej - podkreśla były zawodnik Unii Tarnów.
Pierwsza część niedzielnych zawodów była kapitalna w wykonaniu Vaculika i wydawało się, że może on się pokusić o komplet punktów. Pechowy był dla niego wyścig numer dziewięć, kiedy to na pierwszym łuku starł się z Rune Holtą i spadł na ostatnie miejsce. - Troszkę zepsułem start i doszło do takiego kontaktu, że prawie spadłem z motocykla, dlatego też wyjechałem ostatni. Próbowałem gonić, ale nie byłem na tyle szybki. W ogóle w drugiej części zawodów trochę brakowało mi szybkości. Nie zrobiłem korekty, którą miałem zrobić. Jestem bogatszy o nowe doświadczenie, które sprawi, że w następnych meczach będzie lepiej. Cały czas powtarzam, to mój pierwszy rok w Toruniu i wciąż dużo się uczę - zaznacza Vaculik.
Dla drużyny prowadzonej przez Jacka Gajewskiego, ta wysoka wygrana jest bardzo istotna w kwestii punktu bonusowego. Wydaje się, że za tydzień ten jeden punkt powinien pojechać do Torunia. Ewentualne zwycięstwo postawiłoby Anioły w znakomitej sytuacji, w kwestii walki o play-off. - My do każdego spotkania podchodzimy tak samo. Czy to na Motoarenie, czy to jest gdzieś na wyjazdach. Postaramy się po prostu pojechać jak najlepiej - zapewnia jeden z liderów Get Well Toruń.