Stanisław Chomski na pomeczowej konferencji prasowej przypomniał swoje słowa, które wypowiedział przed spotkaniem z Betard Spartą Wrocław. - To wicemistrz Polski i mówiłem przed tym meczem, że nie przyjadą się tu położyć. Mieli jasny cel - walkę o jak najlepsze miejsce w lidze. Play-offy są w ich zasięgu i to spotkanie było jednym z kluczowych. Gdzie mają punktów szukać? Co mieli do stracenia? Nic - mówił szkoleniowiec Stali Gorzów.
"Żółto-niebiescy" tym razem nie mieli znaczącej przewagi, jak to było dotychczas. Trener drużyny z Gorzowa zwrócił uwagę na kwestię, które mogły mieć wpływ na taki, a nie inny rezultat w wykonaniu jego żużlowców. - Zawodnicy wrocławscy nie byli tak zaangażowani, poza Taiem, który jest doświadczony w Pucharze Świata, jak moi. Przestrzegałem, że zawsze po takich imprezach dużej rangi przychodzi dołek. To jest przemęczenie, stres, podróż, po prostu wszystko. Do tego trzytygodniowa przerwa, nie było możliwości jazdy. Poza tym pogoda, straszna duchota - wymieniał gorzowianin.
Łatwo nie było, ale udało się odnieść zwycięstwo. Co miało największy wpływ na ten sukces? - Wygraliśmy juniorami, mieliśmy mniej zer, jedno zwycięstwo więcej i to zadecydowało - stwierdził popularny "Stanley".
Warunki atmosferyczne rzeczywiście miały w niedzielę sporo do powiedzenia. Przez cały dzień w mieście nad Wartą było pochmurno i pojawiały się przelotne opady. Zawody rozpoczęto jednak bez problemu, lecz w pewnym momencie podkręcono tempo z obawy przed deszczem. Ten rzeczywiście nastąpił, ale spotkanie dokończono. Wobec takiej aury komisarz toru podjął decyzję o słabszym polewaniu toru, co skrytykował trener Stali.
ZOBACZ WIDEO Piotr Chrapkowski: na tym etapie nie myśli się o zwycięstwach (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Są organy, które decydują o polaniu toru, bądź nie. Uważam, że na początku zawodów tej wody było lane za mało. Fajnie, że deszcz zaczął trochę padać, to tor był bardziej podobny do tego, na którym jeździliśmy - przyznał Chomski.
W gorzowskim zespole bardzo wiele czasu poświęca się przygotowaniu psychicznemu. Jak było z motywacją podczas starcia z mocnymi wrocławianami? - Oni sami są zmotywowani. Jak widzą, że nie idzie, przegrywają biegi, to wychodzą ze skóry. Były krótkie słowa. Rywal był godny tego, co prezentuje. Milik jeździ równo i dobrze. To samo Woffinden. Pozostali zawodnicy mają potencjał - ocenił 59-letni szkoleniowiec.
Liderami gospodarzy niedzielnego pojedynku byli Bartosz Zmarzlik i Krzysztof Kasprzak. Pozostali lepsze momenty przeplatali gorszymi. - Męczyli się Przemek Pawlicki i Matej Zagar. Do tego zero Iversena czy innego zawodnika. To nie jest problem przy takiej stawce. To był mecz z rodzaju ciężkich - podsumował trener.
Żużlowcy wrócili do ścigania w PGE Ekstralidze po trzytygodniowej przerwie, dzień po finale Drużynowego Pucharu Świata. W najbliższym czasie kolejki najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce również będą rozgrywane po ważnych imprezach, co wywołuje niezadowolenie klubowych działaczy. - Wybiegam daleko myślami. Czterech zawodników będzie zaangażowanych w Grand Prix, do tego mistrzostwa Ekstraligi i potem będzie mecz z Falubazem. Jak mam przygotować zespół? Nie mówiąc o emocjach, które zawsze grają jakąś rolę. Taki jest ten sport i wymaga on przede wszystkim od zawodników bardzo dużej koncentracji i wytrzymałości - powiedział na koniec Stanisław Chomski.