Lokomotiv zdeterminowany przed rewanżem. "Jeśli wygramy, zasługujemy na awans"

WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Joonas Kylmaekorpi
WP SportoweFakty / Jakub Barański / Na zdjęciu: Joonas Kylmaekorpi

W niedzielę w Łodzi poznamy triumfatora Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Miejscowy Orzeł podejmie Lokomotiv Daugavpils. - Jeśli wygramy, zasługujemy na awans - mówi w rozmowie z naszym portalem Joonas Kylmaekorpi, żużlowiec Lokomotivu.

WP SportoweFakty: Lokomotiv wygrał na własnym torze z Orłem 47:43. To było dla Pana drużyny dobre spotkanie?

Joonas Kylmaekorpi: Ten mecz był dla mnie w porządku. Czułem, że jestem naprawdę szybki i cieszę się ze zwycięstwa. Niestety, mieliśmy w tym spotkaniu nieco pecha. Maksim Bogdanow miał problemy sprzętowe. Gdyby nie one, to nasza wygrana byłaby znacznie bardziej przekonująca.
 
Właśnie, Orzeł ma do odrobienia cztery punkty. To dużo?

- To niewiele, ale jednak my jedziemy do Łodzi z przewagą. To gospodarze będą musieli nas gonić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hat-trick w końcówce. Popis byłego zawodowca

Lokomotiv nie lekceważy tego spotkania. Przyjeżdżacie na stadion Orła w najsilniejszym składzie.

- Tak. Nasza drużyna jest bardzo silna w tym sezonie i od początku sezonu wiedzieliśmy, że naszym celem będzie awans do finału Nice Polskiej Ligi Żużlowej.

Jednak awans do PGE Ekstraligi, co zapowiedział prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski, nie wchodzi w grę.

- Wiadomość ze strony PZM-u, że nie będziemy w stanie awansować do ekstraligi, była dużym rozczarowaniem. W dalszym ciągu nie zmienia to jednak naszego nastawienia. Mieliśmy rozmowę z właścicielami klubu i wspólnie podjęliśmy decyzję, że nie chcemy zawieść oczekiwań naszych kibiców. W związku z tym będziemy walczyć o pierwsze miejsce w pierwszej lidze. Mam nadzieję, że działacze polskiego żużla zobaczą, że Lokomotiv Daugavpils jest klubem, który gwarantuje wiele dobrego ścigania i może być atrakcyjny również dla kibiców ekstraligi.

Prezes Witkowski mówił w rozmowie z naszym portalem, że w najwyższej klasie rozgrywkowej walczy się o mistrzostwo Polski, a nie o międzynarodowe mistrzostwo Polski.

- Występy drużyny z innego kraju nie są czymś niezwykłym. Proszę spojrzeć na Andorę, gdzie mieszkam. Nasza drużyna koszykarska występuje w lidze hiszpańskiej, a Monako jest we francuskiej lidze piłkarskiej. Są sposoby rozwiązania tego problemu. My na pewno jedziemy do Łodzi z nadzieją na zwycięstwo i jeśli wygramy, to zasługujemy na awans.

Wróćmy do samego meczu. W tym sezonie w rundzie zasadniczej nie jechał pan w Łodzi. Ten tor nie jest jednak panu obcy.

- Lubię tor w Łodzi i zawsze jeździłem na nim bardzo dobrze [w 2015 roku w sezonie zasadniczym zdobył 9 punktów - przyp. R.W.].

Pańska średnia biegowa w tym sezonie w Polsce to 2,225. Jest pan zadowolony z tego wyniku?

- Tak, jestem jednym z liderów całej ligi [piąte miejsce w klasyfikacji indywidualnej - przyp. R.W.] i bardzo się cieszę z tego powodu.

Myśli pan trochę już o przyszłym sezonie. Kolejny rok w Daugavpils? Jeździ pan w Lokomotivie od 2013 roku.

- Jestem naprawdę zadowolony z jazdy w Lokomotivie, to dobry i solidny klub. Byłoby miło pozostać w łotewskiej drużynie. Chciałbym jednak, żeby federacja wyjaśniła naszą sytuację. Ostatnie dwa sezony w moim wykonaniu był bardzo dobre i pokazałem, że jestem w stanie wygrać z każdym żużlowcem. Miałem świetny sezon w Szwecji i w polskiej lidze. Pokazałem również trochę dobrego ścigania w Speedway European Championship. Gdyby nie kontuzja, przez którą nie pojechałem w pierwszej rundzie w Guestrow, z pewnością byłbym w pierwszej piątce na koniec rozgrywek.

Po tak dobrym roku może czas na kontrakt w PGE Ekstralidze?

- Wszystkie moje wyniki w tym sezonie pokazują, że bardzo dobrze wpasowałbym się w polską ekstraligę.

Rozmawiał Radosław Wesołowski

Źródło artykułu: