Peter Ljung ma żal do działaczy z Grudziądza. "Nie byłem traktowany sprawiedliwie"

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Peter Ljung
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Peter Ljung

W minionych rozgrywkach Peter Ljung odjechał dla MRGARDEN GKM-u Grudziądz zaledwie pięć meczów. Nic więc dziwnego, że Szwed nie był zadowolony ze swojej pozycji w drużynie. Teraz chce zmienić klub na taki, który da mu więcej szans pokazania się.

Miłe złego początki. Tak w największym skrócie Ljung może opisać swoje tegoroczne starty w PGE Ekstralidze. Doświadczony zawodnik szybko wywalczył sobie miejsce w meczowej siódemce, ponieważ kierownictwo zespołu desygnowało go do walki już na inaugurację przeciwko Unii Tarnów. Zawody z perspektywy ławki rezerwowych oglądał wówczas Antonio Lindbaeck.

Jak się okazało na dłuższą metę, zakontraktowanie przez działaczy jednego seniora więcej niż pozycji w podstawowym składzie, nie było fortunnym zabiegiem. Co miało być w rzeczywistości kłopotem bogactwa, doprowadziło do niezbyt przyjemnych sytuacji. A cierpiał na tym w głównej mierze 34-latek, którego liczba ligowych występów w Polsce zatrzymała się finalnie raptem na pięciu. Jego położenia nie poprawiał nawet fakt, że słabiej u progu sezonu spisywał się Artiom Łaguta, a Tomasz Gollob jak jeszcze radził sobie na swoim torze, tak kompletnie nie błyszczał na wyjazdach. U trenera Roberta Kempińskiego wyższe notowania miał też Lindbaeck. Inna sprawa, że przynajmniej do połowy rozgrywek młodszy rodak Ljunga był w świetnej dyspozycji i akurat jego trudno było wygryźć. Mimo to Peter uważa, że zasłużył na więcej okazji do startów i nie zawsze był traktowany w sposób właściwy . - Jeśli byłem lepszy od innych i tak lądowałem poza drużyną na kolejne spotkanie. To niesprawiedliwe i wbrew duchowi sportu - grzmi w rozmowie z WP SportoweFakty Peter Ljung.

MRGARDEN GKM niemal do samego końca rundy zasadniczej znajdował się w grze o fazę play off. Ekipę z województwa kujawsko-pomorskiego przez długi czas broniły więc wyniki. Zarządzający zespołem wyszli z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i majstrowanie przy żelaznym zestawieniu mogłoby wydawać się nie wskazane. Po prostu nie psuto czegoś co nieźle funkcjonuje. Ljung ma jednak swoją teorię na temat tego, czemu nie udało się osiągnąć pierwszej czwórki - Dlaczego się do niej nie dostaliśmy? Wystarczy spojrzeć na rezultaty zawodników, którzy nie potrafili odnaleźć się w delegacjach. Dobrze radzili sobie jednak w "domu" i obraz trochę się zamazywał. Biorąc pod uwagę te okoliczności, myślę, że gdybym dostał więcej okazji do jazdy na obcych torach, była spora szansa by powalczyć o medale - kontynuuje potwierdzając nieco powyższą tezę o kiepskich, wyjazdowych dokonaniach kilku żużlowców z Grudziądza.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Gollob znów z nagrodą za wyścig sezonu: "Sam się dziwię, jak ja to robię"

Komentarze (41)
avatar
RECON_1
1.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wniosek jest proisty- trzeba robic grubo powyzej dyszki co mecz by byc pewniakiem do skladu a tego nie zabranial nikt, jednak eliga to za wysokie progi i moze poraz wrocic do 1 ligi gdzie nie b Czytaj całość
avatar
Rafi Grudziądz
29.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
I ma chłop rację!!! 
avatar
Lipowy Batonik
29.10.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Historia Ljunga może być lekcją dla innych zawodników 'oczekujących' którzy się skuszą na GKM.Gollob zawsze będzie wyżej notowany bez względu na wyniki.Tak jak na domowym torze trzeba bić mu br Czytaj całość
avatar
Wściekły Byk
29.10.2016
Zgłoś do moderacji
2
4
Odpowiedz
Więcej nie należy pracować dla krętaczy zielonostolikowych w grudziądza. 
avatar
KamilUT
29.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hmm facet coś bredzi o "duchu sportu" - Tarnów pamięta jak się zachował gdy mieliśmy baraże z Rzeszowem o utrzymanie,nie przyjechał na ani jeden mecz obrażony o kasę.