Marcin Dobrochowski: Maciej, jakie były kulisy powstania SŻ Victoria?
Maciej Witt: Klub Victoria powstał na bazie kibiców, czyli tych osób które nie mogły dłużej patrzeć na nieudolność i uderzenie o dno pilskiego klubu. Postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i coś z tym zrobić. Jedynym wyjściem - tak nam się wydawało - było założenie nowego klubu żużlowego, aby odciąć się od niechlubnej przeszłości innych klubów. Chcieliśmy pokazać, że można niewielkimi siłami stworzyć coś i być lepszym. Czy się udało to już muszą powiedzieć inni. Mi osobiście wydaje się ze nie było źle!
Kto oprócz Ciebie wyróżniał się aktywną działalnością w stowarzyszeniu?
- Na początku aktywnym działaniem w powstawaniu klubu wyróżniało się wiele osób. Nie chciałbym nikogo pominąć. Do walki o byt pilskiego żużla włączyli się m.in. zawodnicy amatorzy. Potem było różnie. Bywało nawet tak, że zostawało nas 3-4 osoby i było ciężko, ale daliśmy rade i możemy powiedzieć, że co roku nasze plany czy założenia udawało się realizować praktycznie w 100 proc.
Jakie były największe problemy?
- Pierwszym problemem,jak pewnie wielu z nas wie, był stadion, na który przez wiele czasu nie mogliśmy się dostać. Wiadomo, iż bez treningu i miejsca, gdzie można rozgrywać jakiekolwiek zawody, klub nie ma racji bytu. Na szczęście znalazły się osoby, które pomogły finansowo i merytorycznie. Warto tu wspomnieć o osobach takich jak Pan Stanisław Pirch z "Pralni Sonia" czy Dariusz Manista z firmy "Darx". Ich pomoc była i jest generalnie nieobliczalna. Nie można jej zamienić na złotówki choć i tych nie oszczędzali. Wielkim zaangażowaniem wykazał się też trener Andrzej Maroszek (wówczas trener w Grudziądzu) i Prezes Zbigniew Fijałkowski (Grudziądz), którzy udostępniali nam swój tor kiedy tylko była taka potrzeba. Za to jesteśmy im dozgonnie wdzięczni. To są ludzie, którzy kochają żużel, po prostu to widać. Dzięki działaniom takich osób udało się wystartować w DMPN (Drużynowe Mistrzostwa Polski Nieprofesjonalne – dop. red.) i zająć tam 6. miejsce. Może wynik bez rewelacji, ale dla nas był to ogromny sukces. Przypomnę, że PKŻ Polonia w tamtym czasie zajęła miejsce 7. Po roku działalności zgłosił się do nas Paweł Ruszkiewicz, z którym stworzyliśmy jeszcze większy monolit. Ten człowiek pokazał nam jak stworzyć profesjonalny żużel, który nie opiera się na glinianych nogach. Razem stworzyliśmy inicjatywę rozegrania I Turnieju Żużlowego o Puchar Prezydenta Miasta Piła, który zakończyła się wielkim sukcesem.
Przez pewien okres w Pile były dwa kluby żużlowe. Victoria funkcjonowała obok nieistniejącej już PKŻ Polonii. Dlaczego nie mogliście dojść do porozumienia?
- Ludzie działający w Polonii mieli klapki na oczach lub po prostu byli już wypaleni. Ciężko powiedzieć co nimi kierowało w podejmowaniu decyzji. Nie rozmawiali z nami poważnie - taka mania wyższości. Bywało tak, że my szaraczki przychodzimy do wielkich i potężnych działaczy i traktowano nas z góry zamiast konstruktywnie podejść do sprawy. Może ktoś się bał o swój stołek...
W Pile krążą plotki o nieprzychylnym nastawieniu władz miejskich do sportu żużlowego. Jak ta sytuacja wygląda w przypadku Victorii?
- Wiadomym jest, że jak chce się coś otrzymać od miasta, to trzeba coś pokazać. My pokazaliśmy i ta współpraca naprawdę nie układa się tak źle, choć wiadomo zawsze mogłoby być lepiej. Władze miejskie przyglądały się wielkiej recesji pilskiego żużla i były nastawione bardzo negatywnie. Nasze działania zmierzały do tego, aby pokazać tą jasna stronę tego sportu i z roku na rok zauważamy postęp i zmianę nastawienia. Trzeba tą więź i przychylność sobie wypracować. Już na następnej imprezie którą będziemy organizować będzie można to odczuć, a myślę że najbardziej odczują ją kibice!
W ubiegłym roku w grodzie Staszica odbyły się zaledwie jedne oficjalne zawody żużlowe – Turniej o Puchar Prezydenta Miasta. Kto był faktycznym inicjatorem zorganizowania tej imprezy?
- Poprowadził nas do tego Paweł Ruszkiewicz - tak zwany "Ojciec" z jego firmą Ruszkiewicz Sport Marketing, a klub Victoria był swoistą "matką". Razem jak dobre małżeństwo zorganizowaliśmy coś z niczego! Na zgliszczach udało się i jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy, która na pewno będzie trwała nadal. Widać było, że miasto i ludzie potrzebują tej dyscypliny sportu w Pile i ją kochają. Na stadionie zebrało nas się ponad 3000 w chłodne, wrześniowe popołudnie.
Co uznasz za największy sukces Victorii?
- Największym sukcesem był start w DMPN. Dla klubu, który nic nie posiadał takie przedsięwzięcie to wielki sukces. Następnym był oczywiście wspomniany turniej.
Czym obecnie zajmuje się stowarzyszenie, którego jesteś prezesem?
- Obecnie jesteśmy w fazie przygotowań do kolejnych zawodów, które chcemy zorganizować w Pile. Wybieramy się także na najbliższy kurs na osoby urzędowe i funkcyjne. To pierwszy krok do tego, aby zabezpieczyć sobie kadrę osób, które muszą być na zawodach żużlowych. Jak niewielu wie, wspomagaliśmy jako klub imprezę w Sanoku, gdzie Wojciech Dróżdź był spikerem, a ja kierownikiem parku maszyn. Warto też wspomnieć o Kubie Barańskim, który został swoistym fotografem kadry narodowej (uśmiech). Ruszyliśmy z nowym obliczem strony internetowej www.victoriapila.pl. Na bieżąco szukamy sponsorów. Razem z Pawłem Ruszkiewiczem prowadzimy rozmowy z wieloma zawodnikami, którzy mieliby wystartować w najbliższym turnieju. Są w tej stawce również zawodnicy z cyklu GP. Jeden z nich już kiedyś ścigał się w barwach Polonii Piła
Jakie macie plany na przyszłość?
- 23 maja chcemy zorganizować II edycje Turnieju o Puchar Prezydenta. Następnym przedsięwzięciem jest odnowienie wspaniałej tradycji - jak i w Pile tak i w Polsce - czyli Turniej Gwiazdkowy, gdzie wielu z nas się spotykało i mogliśmy złożyć sobie wszyscy najlepsze życzenia i podziękować za udany sezon. Tą imprezę chcemy zorganizować 6 grudnia.
Pod koniec ubiegłego roku w Pile powstał nowy klub żużlowy KS Speedway Polonia, który zgłosił się do drugoligowych rozgrywek. Czy między klubami istnieje jakaś forma współpracy?
- Jeśli ktoś czuł się na siłach żeby stworzyć już teraz klub profesjonalny, to jesteśmy wielcy podziwu. Rozmawialiśmy wiele razy ze sobą i doszliśmy do tego, że działamy razem na rynku pilskim. Klub Polonia zajmie się ligą, a Victoria na dzień dzisiejszy turniejami. Jak będzie w przyszłości? Zobaczymy.
Jak oceniasz działania sterników KS Speedway Polonii?
- Chciałbym zostawić ocenę działań na koniec sezonu. Wtedy będzie można powiedzieć coś więcej i konkretniej.
Co sądzisz o kadrze nowopowstałego klubu?
- Jest w niej wielu nieobliczalnych zawodników. Są też tacy, którzy powracają i chcą walczyć o swoja sportową karierę tak jak chociażby Krzysztof Pecyna. Życzę żeby mu się udało.
Jeżeli Polonia okaże się stabilnym klubem co wtedy stanie się z Victorią? Myślisz, że jest szansa na funkcjonowanie dwóch klubów żużlowych w jednym mieście?
- Myślę, że na koniec obecnego roku będziemy o tym myśleć. Teraz jest za wcześnie aby rozważać czy się połączymy czy ktoś zrezygnuje. Czas pokaże na co stać oba kluby.