Janusz Kołodziej nie był towarem dla każdego. Unia miała przewagę

Materiały prasowe / facebook.com/unialesznoks
Materiały prasowe / facebook.com/unialesznoks

W piątek w ratuszu w Lesznie podpisano jednoroczny kontrakt z Januszem Kołodziejem. Opuszczenie macierzystego klubu nie było łatwą decyzją dla tarnowianina.

O tym, że trzykrotny medalista IMP dołączy do ekipy z Leszna mówiło się już od dawna. Decyzja zapadła tak naprawdę miesiąc temu. Zresztą Kołodziej nie tylko po tym sezonie był przymierzany do składu leszczyńskich Byków. Podobna sytuacja miała miejsce rok wcześniej. W 2015 roku zawodnik jednak nie zdecydował się na odejście z Tarnowa, mimo że oprócz propozycji z Leszna miał też ofertę z Gorzowa.

Po ogłoszeniu decyzji o opuszczeniu drużyny z Małopolski w kolejce po żużlowca ustawiło się kilka klubów ekstraligowych. Jednak menadżer sportowca Krzysztof Cegielski zaznaczył, że nie jest on towarem dla każdego. Intensywne rozmowy prowadzone były z klubem z Rybnika. Jeźdźca z Małopolski bardzo chciał w swoim zespole prezes Krzysztof Mrozek. Około miesiąc temu Janusz Kołodziej zadzwonił do władz ROW-u Rybnik i poinformował, iż wybrał klub z Wielkopolski.

Później z obranej drogi do Leszna mógł jeszcze zawrócić. Po tym jak Martin Vaculik zdecydował się na zmianę barw klubowych, skusić wielokrotnego reprezentanta Polski próbował również Get Well Toruń. Wychowanek Jaskółek odmówił, ponieważ był już po słowie z Fogo Unią Leszno. Inna sprawa, że w Lesznie Kołodziej może liczyć na godziwe zarobki. Jak zaznaczył prezes Piotr Rusiecki podczas ogłoszenia kontraktu - Janusz ma najwyższy kontrakt na jaki pozwala regulamin PGE Ekstraligi. A przecież są jeszcze sponsorzy.

- Bardzo mi przykro, że drużyna z Tarnowa spadła z ligi. Starałem się jak mogłem pomagać, ale to nie wystarczyło. Na początku sezonu znowu obcięto nam skład. Do tego nie sprzyjało nam szczęście. Chcę się ścigać wśród najlepszych i podnosić swoje umiejętności. Uważam, że wybór Fogo Unii to najlepsza możliwa decyzja - powiedział tarnowianin.

Były kapitan drużyny z Małopolski w przeszłości reprezentował już leszczyński klub. W latach 2010 oraz 2011 zdobył z biało-niebieskimi odpowiednio złoty oraz srebrny medal DMP. Szczególnie pierwszy rok startów, podczas którego para Kołodziej - Baliński dzieliła i rządziła na torach ekstraligowych, był dla zawodnika bardzo udany. Warto przypomnieć, że broniąc barw Byków tarnowianin zdobył również jeden z trzech tytułów IMP, które ma w swoim dorobku. - Występy w Lesznie wspominam bardzo dobrze. Teraz muszę napisać nową historię i chciałbym, aby nie była ona gorsza - podsumował Janusz Kołodziej.

ZOBACZ WIDEO Z obozu skoczków dochodzą dobre wieści (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (19)
avatar
RECON_1
7.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W koncu jak to kiedys powiedzial pewien pan Kolodziej to towar luksusowy i nie dla kazdego dostepny jest taki hobbysta...a na przyszlosc prosze, darujcie ta gadke o rozwoju... 
avatar
yes
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Janusz Kołodziej nie był towarem dla każdego" - Kołodziej jest towarem... Czy tak powinno się pisać?
Z drugiej strony, według prawa rynku - towar jest warty tyle ile kupujący chce za niego zap
Czytaj całość
PoloniaWielka
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale pajac. Człowiek to towar. ktoś tu jest odpowiednikiem handlarza niewolników. A faktycznie, to decydowała kasa.. I nie można mieć pretensji. Bo te gadanie o rozwoju mnie rozśmieszają. Skoro Czytaj całość
avatar
davo
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Jak czytam te wypowiedzi Cegły to ręce opadają....był dla każdego....każdego kto położył odpowiednio dużo kasy...tyle że nikt nie chciał Leszna przebijać...proste. 
KACPER.U.L
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Cegła,weż ty już chłopie z tymi swoimi Złotymi Myślami skończ.Janusz,witamy z powrotem w Lesznie.