- Skład jest fajny i dobry. Ale musimy go jeszcze wzmocnić jednym Polakiem - mówi prezes Andrzej Łabudzki. Trzeba przyznać, że w Rzeszowie jest kilka ciekawych nazwisk. Chris Harris czy Davey Watt choć mają tendencję spadkową, to nadal potrafią zaskoczyć. W Stali kontrakt podpisał też Dimitri Berge. Ktoś może powie, że w Rzeszowie postawili na jakiegoś młodego Francuza, który woził się głównie w Anglii, a na kontynencie owszem błyszczał, ale jedynie w zawodach młodzieżowych i to w dodatku w jednych na swoim torze.
Jeśli jednak sprawdzimy wielkość toru w Rzeszowie, porównamy to z tym jak Berge radził sobie np. w Pardubicach, zwrócimy uwagę na to, że był o krok od zdobycia medalu w Indywidualnych Mistrzostwach Świata na długim torze, to nie trudno dojść do wniosku, że Stal może mieć z niego pociechę. To zawodnik na fali wznoszącej, nie bojący się trzymać gazu. Rzeszowski klub ten kontrakt z pewnością może zaliczyć na plus.
Największym sukcesem w przypadku Stali jest jednak zatrzymanie braci Dawida i Wiktora Lampartów. Na obu nie brakowało chętnych, a jednak zdecydowali się na dalsze starty w Rzeszowie. To miejscowi zawodnicy, co też ma duże znaczenie, zwłaszcza dla kibiców. Starszy z nich choć miał pojedyncze wpadki, to jednak przez większość sezonu był bardzo pewnym punktem Stali. W przypadku młodszego trzeba pamiętać, że dopiero 21 maja skończy 16 lat, a więc straci pierwsze kolejki ligowe.
Działacze Stali dali natomiast dużą plamę jeśli chodzi o drugiego krajowego seniora. Zamieszanie związane z Karolem Baranem, wizerunkowo nie zrobiło dobrze klubowi. Mało poważne jest też tłumaczenie prezesa, który twierdzi, że z zawodnikiem "był dogadany i to od dłuższego czasu", a o tym, że ten podpisał kontrakt w innym klubie dowiedział się przed północą ostatniego dnia okresu transferowego. Wyobrażacie sobie analogiczną sytuację np. w Falubazie, Get Well Toruń albo chociaż w I-ligowym Orle? No właśnie.
ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać
W Rzeszowie mają duży problem, bo w składzie brakuje polskich zawodników. Deską ratunku podobno ma być Tomasz Chrzanowski, ale nie jest to zawodnik, którego obecnie można porównywać z Baranem. W Krośnie przez dwa lata jeździł przeciętnie, potrzebował czasu, żeby się rozkręcić i spokoju związanego z nie odstawianiem go od składu i biegów. No i przede wszystkim jest to żużlowiec preferujący twarde tory. A z tym nie wiadomo jak będzie w Rzeszowie pod wodzą Janusza Stachyry. Ten trener lubi wymagające nawierzchnie, a tor którym "zabił" Unię Tarnów podczas derbów w 2006 roku (71:18), w stolicy Podkarpacia będą jeszcze długo wspominać. Czy teraz też będzie on takim atutem? W Stali na pewno na to liczą, ale też trzeba pamiętać, że szyki może pokrzyżować komisarz.
Transfery w Rzeszowie mocno uzależnione były od pieniędzy, których za wiele nie ma. Pomijając problem z drugim krajowym seniorem, trzeba przyznać, że ten skład wygląda przyzwoicie i jeśli Janusz Stachyra umiejętnie poukłada wszystkie klocki, to zespół może niektórych zaskoczyć. Prezes Łabudzki w 2017 roku chce walczyć o play-offy. Nie jest to zadanie z serii "mission impossible", ale z dziurawą krajową seniorką nie będzie o to łatwo.