Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej, nie zamierza odpowiadać na skargi zawodników, którym nie odpowiada zapis o zakazie jazdy w więcej niż trzech ligach. Mówi tylko, że zmiana nakładająca na żużlowca chcącego startować w PGE Ekstralidze konieczność wyboru dwóch lig prócz macierzystej została zrobiona z troski o terminarz i zdrowie zawodników.
Do działaczy spółki zarządzającej rozgrywkami, ale i też PZM, nie trafiają zarzuty o blokowaniu zawodników. Żartują, że jeśli Niels Kristian Iversen tak bardzo lubi się ścigać to niech skrzyknie kolegów z Danii i niech zrobią sobie jakiś indywidualny turniej. Nie kupują też tłumaczeń w stylu, że Duńczyk przygotowuje się i utrzymuje formę metodą startową. Uważają, że trzy ligi i do tego Grand Prix to wystarczająca, tygodniowa dawka żużla. Wszystko ponad to zwiększa ryzyko odniesienia kontuzji, bo zawodnicy jeżdżący non-stop są przemęczeni.
Nikt w PZM, ani w Ekstralidze Żużlowej się nie cofnie, bo w tym roku było wiele takich sytuacji, gdy z powodu groźby odwołania jakichś eliminacji drżano o to, czy kolejka pojedzie zgodnie z planem. Zdarzało się też, że w przypadku odwołania jakiegoś meczu gorączkowo szukano terminu zastępczego. Kiedy trzeba było odwołać spotkanie 14. kolejki Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra - Unia Tarnów to był ogromny problem z nowym terminem. Gdyby angielski Swindon Robins, klub Jasona Doyle'a, nie zweryfikował swoich planów to finał PGE Ekstraligi byłby opóźniony o blisko trzy tygodnie. Zawaliłby się cały terminarz. Chyba, że Falubaz pojechałby bez Doyle'a.
Co dalej? Za rok władze Ekstraligi Żużlowej chcą iść o krok dalej. Żeby zapewnić jeszcze większą płynność lidze będą forsowali pomysł związany z modelem 1+1, czyli jednak liga oprócz macierzystej. W kuluarach da się usłyszeć, że żużel tylko na tym zyska. Dlaczego? Bo szansę jazdy dostaną nowi zawodnicy. Ktoś już teraz wskoczy na miejsce Iversena w lidze angielskiej. Za rok, o ile wejdzie przepis 1+1, takich wolnych miejsc będzie więcej.
ZOBACZ WIDEO FOGO Unia Leszno przed sezonem 2017