Miał zmiażdżoną nogę, ale się nie poddaje. Ta historia chwyta za serce

WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Adrian Woźniak
WP SportoweFakty / Oliwer Kubus / Na zdjęciu: Adrian Woźniak

Sierpień 2016 roku Adrian Woźniak i cała jego rodzina na pewno zapamiętają do końca życia. Na torze w Opolu doszło do fatalnego w skutkach wypadku 17-latka. Zawodnik doznał paskudnego złamania nogi. Z żużla rezygnować jednak nie zamierza.

O tej sprawie było bardzo głośno. Podczas zawodów młodzieżowych w Opolu doszło do koszmarnego karambolu, w wyniku którego poważnych urazów nabawili się Adrian Woźniak (Kolejarz Opole) i Sebastian Niedźwiedź (Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra). Po tym wydarzeniu głos zabrali rodzice obu żużlowców. Ojcowie, Zbigniew Woźniak i Krzysztof Niedźwiedź opowiedzieli naszemu serwisowi o swoich odczuciach: zaniedbaniach ze strony organizatorów i przede wszystkim fatalnych warunkach torowych. Emocjonalnie wypowiadał się Woźniak senior, natomiast ojciec Niedźwiedzia grzmiał, że jego zdaniem sprawę wypadku chce się wyciszyć.

Sytuacja obu młodzieżowców była bardzo zła. Niedźwiedź krzyczał z bólu, z kolei u Woźniaka wystąpiło zagrożenie życia. Wychowanek Włókniarza Częstochowa przeszedł sześciogodzinną operację, podczas której lekarze składali kości w jego nodze. Zostawili w niej 17 śrub. Jak wyznał ojciec zawodnika, kończyna 17-latka była zmiażdżona.

Od kraksy minęło kilka miesięcy. Adrian Woźniak walczy o powrót do pełnej sprawności. Sam o wypadku mówi niewiele. - Każdy wie, że tego zajścia nie powinno być. Myślę, że w tej kwestii wszystko powiedzieli nasi rodzice - mój tata oraz tata Sebastiana - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty.

Żużel kojarzony jest z coraz większymi pieniędzmi. Największe gwiazdy rzeczywiście zarabiają dużo, ale ci z niższych lig często do biznesu dokładają w nadziei, że rozwiną skrzydła i dobiją do poziomu, który pozwoli im z tego sportu wyżyć. Nie wszyscy zawodnicy pochodzą też z zamożnych rodzin, a jak wiadomo, speedway jest bardzo drogi. W sierpniu Woźniakowie przechodzili trudne chwile. Adrian cierpiał w szpitalu, a przy łóżku razem z nim jego rodzice. Ich dramat nie był na szczęście obojętny dla obcych osób.

ZOBACZ WIDEO Skład Stali Gorzów na sezon 2017!

- Oczywiście, były to dla mnie i moich rodziców ciężkie chwile, ale jakoś je przetrwaliśmy - przekazał Adrian. - Od samego początku byli ze mną mama i tata oraz znajomi, na przykład mój mechanik Borys Miturski. Jak o moim wypadku dowiedział się prezes Włókniarza Częstochowa, Michał Świącik, obiecał, że będę miał w Częstochowie wsparcie. Tak było i jest do tej pory. Korzystam z rehabilitacji zorganizowanych przez Włókniarz. Prezes Świącik, jak i cały zarząd klubu z Częstochowy załatwili mi najlepszych lekarzy, transport do kliniki w Piekarach Śląskich oraz fizjoterapeutę. Włókniarz cały czas mi pomaga - kontynuował.

Od wypadku minęło kilka miesięcy. Rehabilitacja trwa. - Jest lepiej, ale jeszcze nie chodzę samodzielnie. Poruszam się z pomocą kul - wyznał junior z Częstochowy. - Mój proces rehabilitacji polega na odbudowie mięśni, bo, jak wiadomo, ciężko jest po takim czasie "nie używania" nogi odbudować w niej mięśnie. Zakres zginania kolana mam już lepszy. Pozostało czekać na kolejne efekty - dodał z nadzieją.

W częstochowskim środowisku, które jest najmocniej zainteresowane losem Adriana Woźniaka, można było słyszeć głosy, że 17-latek wyleczy nogę i zrezygnuje z kontynuowania kariery. Lecz wystarczy włączyć profil na Facebooku tego chłopaka i od razu rzuca się w oczy post, w którym pyta o bus do transportu sprzętu. Stary pojazd, którym dojeżdżał na zawody, sprzedał. Ale nie dlatego, że postanowił rozstać się z żużlem. Po prostu chce mieć nowszy samochód.

- Oczywiście zamierzam dalej jeździć. Nie wyobrażam sobie zrezygnować z żużla - deklaruje nastolatek, którego żużel tak boleśnie doświadczył. Ktoś powie, że dla własnego dobra powinien zastanowić się nad sensem dalszej jazdy. Taką opinię wydać może ignorant. Zaangażowanie, determinację, mobilizację, ambicję, czy chęć spełniania marzeń trzeba docenić. Robią to częstochowscy kibice, którzy w mediach społecznościowych dodają Woźniakowi otuchy pisząc, że chcą zobaczyć, jak zdobywa punkty dla Włókniarza.

Właśnie z częstochowskimi Lwami Adrian Woźniak posiada ważny kontrakt. Debiut w PGE Ekstralidze nie jest zatem wykluczony. - Jak już powiedziałem, będę się nadal ścigać i chciałbym mieć jak największą liczbę startów. Rozmawiałem z prezesem Świącikiem i na razie zostaję w Częstochowie. Ale nie ukrywam, że mógłbym trafić do jakiegoś klubu z niższej ligi, gdzie mógłbym jeździć częściej - skomentował.

Adrian Woźniak wielkich osiągnięć jeszcze nie posiada, ale walczy o to, by móc ponownie podjąć wyzwanie i spróbować zdobywać trofea. Jest zaprawiony w boju i już udowodnił, że wielki z niego wojownik. - Chciałbym jeszcze dodać, że fakt, że jestem kontuzjowany nie oznacza, że leżę w łóżku i nic nie robię. Naprawdę ciężko pracuję. Teraz mam dużo czasu dla siebie i wykorzystuję to na ćwiczenia. Codziennie trenuję partie mięśni górnej części ciała - mam tu na myśli mięśnie brzucha, czy rąk. Nie poddaję się.

Pomóc 17-latkowi może każdy z nas. Niedawno ruszyły aukcje internetowe, z których dochód przeznaczony będzie na jego leczenie (odnośnik na początku artykułu). Adrian Woźniak mówi krótko: "bardzo dziękuję".

Za to my podziękujemy Adrianowi, gdy z powodzeniem wróci do ścigania. Pamiętajmy o tym, by podczas jego pierwszych zawodów od czasu odniesienia kontuzji przywitać go gromkimi oklaskami. Chłopak wiele się wycierpiał i zasłużył na taki symboliczny, ale jakże wymowny gest.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Źródło artykułu: