Kilka dni temu władze Ekstraligi Żużlowej przyznały, że zbieranie przez zawodników oświadczeń od zagranicznych pracodawców idzie opornie. Padły mocne słowa. Zagrożono, że żużlowcy, którzy nie pokażą oświadczeń nie zostaną potwierdzeni do rozgrywek, a ich kontrakty trafią do kosza. Mamy jednak przełom. Żużlowcy zaczynają przesyłać stosowne oświadczenia. Na razie jednak w żadnym z klubów PGE Ekstraligi nie ma takiej sytuacji, że wszyscy zawodnicy dostarczyli wymagane dokumenty.
Jak się dowiedzieliśmy, największy problem ciągle jest z Gregiem Hancockiem, który ma nie tyle kłopot z oświadczeniem ze szwedzkiego klubu, co z określeniem ligi macierzystej. Wpisał Stany Zjednoczone, choć zdaniem działaczy PZM tam nie ma żadnej ligi. Jeśli Hancock udowodni, że w USA są rozgrywki i dalej będzie się upierał przy swoim to Get Well Toruń będzie musiał napisać pismo, w którym zobowiąże się, że w razie wyjazdu Grega na zawody do Stanów klub nie będzie miał prawa do przekładania spotkań, czytaj pojedzie bez Hancocka.
Jak już wszyscy zawodnicy dostarczą oświadczenie z zagranicznych klubów to będzie można mówić o dyktacie polskiej ligi. Władze Ekstraligi Żużlowej zapewniają, że nie zamierzają stosować nowych regulacji przeciwko innym i nie będą przekładać meczów na wtorek, gdy jedzie szwedzka Elitserien. Tak czy inaczej od przyszłego roku będzie obowiązywała zasada pierwszeństwa ligi polskiej. Wcześniej mieliśmy pierwszeństwo ligi angielskiej, a ostatnio kalendarza.
ZOBACZ WIDEO Skład Stali Gorzów na sezon 2017!
Zobaczymy jaki będzie praktyczny skutek nowego przepisu...