WP SportoweFakty: Czy wszyscy zawodnicy dostarczyli zaświadczenia od zagranicznych pracodawców, w których ci zobowiązują się do zwolnienia żużlowca z jazdy w razie kolizji terminów z ligą polską?
Wojciech Stępniewski (prezes Ekstraligi Żużlowej): Nie wszyscy, ale oświadczenia spływają, więc nie martwiłbym się o to. W tej konkretnej sytuacji wiele zależało i wciąż zależy od postawy polskich klubów. Jedne prędzej, inne później zabrały się za wywieranie presji na zakontraktowanych przez siebie zawodników.
A te oświadczenia są w ogóle zgodne z regulacjami FIM? Szwedzka federacja protestowała mówiąc, że wprowadzamy coś na własną rękę.
- Oświadczenia, są wynikiem wprowadzenia regulacji dotyczących limitu trzech lig, czyli liga polska plus liga narodowa i liga dodatkowa. W sytuacji gdy Szwed decyduje się na starty w lidze dodatkowej, na przykład duńskiej, to wówczas musi dosłać oświadczenie z duńskiego klubu. Oświadczenie to pozwala temu zawodnikowi na uczestnictwo w meczu ligi polskiej w chwili, gdyby w przypadku przełożonych spotkań klubów polskiego i duńskiego na tę samą datę doszło do kolizji terminów. Taka regulacja, czyli dobrowolna decyzja klubu o braku obligacji kontraktowych wobec danego zawodnika w przypadku kolizji terminów, jest zgodna z regulaminem FIM ISLB, czyli Biurem Lig Międzynarodowych. Warto dodać, iż w przypadku zawodników takich jak Chris Holder lub Martin Vaculik, gdzie ich narodowe federacje nie organizują zawodów ligowych, wspomniani zawodnicy muszą dostarczyć oświadczenia z klubów zagranicznych obu lig.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem
Czy mając oświadczenia trzymamy innych w garści, bo teraz możemy przekładać mecze na dowolny termin? Szwedzi boją się, że będziemy jeździć we wtorek, kiedy startuje Elitserien.
- Nikt nie powinien się obawiać. Intencją nie jest blokowanie innych federacji. Intencją jest uporządkowanie spraw kalendarzowych. W tym roku, gdyby nie pozytywne zrządzenie losu, w obliczu ogromnej liczby imprez żużlowych, istniała realna groźba, iż dwa kluby PGE Ekstraligi, jeden walczący o utrzymanie a drugi o wejście do play-off, w związku z odwołaniem zawodów z uwagi na padający deszcz, mogły nie rozegrać ponownie spotkania w pełnych składach przez 42 dni! Był to sierpień. Ten mecz mógł decydować o spadku lub awansie, był arcyważny. W takiej sytuacji mieliśmy dwa wyjścia. Mogliśmy osłabić którąś drużynę wyznaczeniem meczu w terminie regulaminowym, czego oczywiście nie chcieliśmy robić, albo przesunąć wszystko o ponad cztery tygodnie. Jak pan doskonale zdaje sobie sprawę drugie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Tylko dzięki dobrym relacjom z pewnym klubem na Wyspach Brytyjskich udało się przekonać kogoś o potrzebie zmiany ich terminu tak, by był korzystny dla nas. Oczywiście ja tutaj mówię o zakulisowych sprawach związanych z kalendarzem. Taka sytuacja jest jednak niczym stąpanie po cienkiej linie na dużej wysokości. Ze statystki wynika, że kiedyś może się to źle skończyć. Przedsmak takiej sytuacji mieliśmy, kiedy dzień przed pierwszym finałem PGE Ekstraligi w 2016 roku, finał SEC w Rybniku stał pod olbrzymim znakiem zapytania. W sytuacji odwołania SEC należałoby przesunąć finał PGE Ekstraligi, gdzie sprzedano 17000 biletów. To chyba nie do końca dobra sytuacja dla kibiców, klubów czy partnerów ligi oraz partnerów klubów. Nasze działania są niejako obroną produktu i walką o pewną autonomię w imię interesów polskich klubów. To jest dopiero początek tej drogi. Nie ukrywam, iż chcielibyśmy osiągnąć pewne porozumienie w tym temacie z promotorami Speedway Grand Prix i SEC. To melodia niedalekiej przyszłości.
Co z zawodnikami, dla których ligą macierzystą jest przykładowo Szwecja. Czy oni też muszą dostarczać takie oświadczenia? Czy szwedzki klub musi w takim przypadku uznać wyższość polskiej ligi?
- Nie, zgodnie z regułami ISLB, szwedzka liga będzie zawsze priorytetowa dla Szweda, polska dla Polaka, duńska dla Duńczyka.
Czy możemy mówić o dyktacie Polski? Wcześniej mieliśmy pierwszeństwo ligi angielskiej, a potem kalendarza wszystkich lig.
- To żaden dyktat. To raczej początek większego uporządkowania pewnych spraw kalendarzowych. Jesteśmy do tego zmuszeni poniekąd przez fakt, iż mamy w światowym systemie żużlowym coraz mniej zawodników. Szkolenie na świecie i w Polsce, delikatnie mówiąc, leży. Składa się na to wiele czynników, ale jednym z nich jest możliwość jazdy zawodników w każdych zawodach, których zapragną. To nie jest dobre dla żużlowców słabszych, czy zaczynających swoją przygodę ze speedwayem, gdyż bez środków finansowych na inwestycję w sprzęt, które mogą pozyskać dzięki jeździe w danej lidze, ta przygoda może się szybko zakończyć.
Co dalej? Czy za rok pójdziemy w kierunku jeden plus jeden, czyli jedna liga prócz polskiej i dalej będą obowiązywały oświadczenia?
- Zgadzam się, że w przypadku reguły liga polska plus liga narodowa, oświadczenia od większości zawodników nie byłyby potrzebne. W sytuacji, gdy zawodnik nie posiada ligi narodowej, jedynie wówczas byłby zobowiązany dostarczyć takie oświadczenie do PZM. Aktualnie chcemy zobaczyć jak będzie funkcjonować obecny przepis, a decyzję co do dalszego ograniczania lig możemy podjąć wspólnie z PZM i klubami PGE Ekstraligi w przyszłym sezonie.
O co tyle hałasu z Gregiem Hancockiem i tym jego wpisem, że ligą macierzystą jest dla niego liga amerykańska?
- Właśnie sam się zastanawiam, skąd ten hałas. Hancock wybrał takie, nie inne rozwiązanie, bo mógł to zrobić. Ograniczył sobie tym samym prawo do jazdy w innej lidze niż polska i szwedzka, bo zakładam, ze tam będzie jeździł. Natomiast osobną sprawą jest fakt, iż gdyby okazało się, że amerykański klub Grega ma mecz w tym samym dniu co Get Well Toruń, wówczas zawodnik ma obowiązek startu w Kalifornii, a nie w Toruniu. Gdyby nawet był to dzień przed terminem PGE Ekstraligi, to raczej przelot z Kalifornii do Warszawy mógłby być nieco utrudniony. To już są ustalenia zawodnika z klubem i my w to nie wnikamy. Myślę, że działacze Get Well na pewno mieli świadomość potencjalnego ryzyka kontraktując Grega, w sytuacji gdy wybiera on ligę amerykańską, jako macierzystą. Choć przyznam szczerze, że nie słyszałem o regularnych, zorganizowanych rozgrywkach żużlowych w USA, a raczej wyłącznie o indywidualnych mistrzostwach tego kraju.
To najlepszy prezent na święta dla kibica żużlowego! Polecamy!