Radna Marta Bejnar-Bejnarowicz przekazała interpelację prezydentowi miasta Gorzowa. Pyta w niej czy jest prawdą, że prezes Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora dostał w tym roku dwie ogromne premie - 100 tysięcy za organizację Grand Prix i drugie tyle za zdobycie przez zespół tytułu mistrza Polski.
W interpelacji padają też inne trudne pytania o sprawy finansowe gorzowskiego klubu. Radna chce też wiedzieć, czy prezes kasuje miesięcznie pensję na poziomie 30-40 tysięcy złotych. Jest też pytanie o poręczony przez miasto kredyt. - Czy to prawda, że jest spłacany terminowo - czytamy w interpelacji, w której została też poruszana kwestia wypłat dla zawodników. - Czy prawdą jest, że zawodnicy mistrzowskiej drużyny nie otrzymali wynagrodzeń należnych im z tytułu podpisanych kontraktów - pyta pani Bejnar-Bejnarowicz, choć trzeba wyjaśnić, że Stal dostała licencję na sezon 2017. Chyba, że podpisała porozumienia z żużlowcami i przerzuciła część wypłat na kolejny rok.
Polecamy: żużlowy prezent dla kibica speedway'a. Ostatnie 24 godziny na zamówienie świąteczne! NOWA okładka do wyboru!
Skąd interpelacja radnej i dlaczego klub powinien na nią odpowiedzieć? Tu sprawa wydaje się prosta. Radna pisząc do prezydenta powołuje się na to, że klub jest finansowany z miejskiej kasy. Po pierwsze w formie dotacji, po drugie pośrednio poprzez utrzymanie stadionu, po trzecie poprzez zakup praw do Grand Prix (dochód idzie tylko do Stali) oraz po czwarte poprzez poręczenie komercyjnego kredytu. Radna sugeruje, że odpowiedź klubu pomoże radnym w podjęciu decyzji o dalszym finansowaniu klubu przez miasto.
Prezes Stali odpowiedział na interpelację. - Jeżeli prawdą jest, że miarą sukcesu jest liczba posiadanych wrogów, to uznać należy, że Stal Gorzów osiągnęła sukces. Jesteśmy nieustannie atakowani z różnych stron. Tym razem atak jest lepiej przygotowany. Zaangażowanych jest w niego więcej osób. Dodatkowo dzieje się to w czasie sesji budżetowej - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Ireneusz Maciej Zmora, który twierdzi, że poprzedni tak zaplanowany atak na klub miał miejsce po zdobyciu tytułu mistrza Polski w 2014 roku. - Żałuję, że wśród mieszkańców Gorzowa są ludzie, którzy zamiast się cieszyć sukcesami Stali, czekają na nasze potknięcia i porażki, tak jakby źle życzyli miastu jego mieszkańcom oraz kibicom Stali. To cecha małych i zakompleksionych ludzi, a życie z takimi przywarami, to ich problem - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce
Prezes Stali podkreśla, że nie podejrzewa radnej o złe intencje. Stanowczo jednak stwierdza, że doniesienia na temat rzekomej gigantycznej premii są nieprawdziwe. - Nic co wielkie nie jest dziełem jednego człowieka, a zdobycie mistrzostwa Polski to wielka rzecz. Na premie za ten sukces zasłużyli wszyscy pracownicy, zawodnicy, mechanicy oraz działacze Stali Gorzów. Natomiast jest mi bardzo przykro i smutno, że nie stać na to klubu i że nie mogłem w ten sposób nagrodzić ich pełnej zaangażowania pracy, za którą jestem im niezmiernie wdzięczny. Nagrodę finansową za zdobycie mistrzostwa zarząd przyznał jedynie trenerowi Stanisławowi Chomskiemu. Nikt więcej nagrody finansowej nie otrzymał. Nieprawdziwe są słowa, że zarabiam 30 czy 40 tysięcy miesięcznie, chociaż przyznaję, że byłoby miło. Warto podkreślić, że wszyscy członkowie zarządu oraz Rady Nadzorczej pełnią swoje funkcje społecznie nie pobierając za to żadnego wynagrodzenia, a w niektórych przypadkach są to również osoby, które są sponsorami klubu wspierając go finansowo. Nieprawdą jest również to, że klub nie zapłacił wszystkich wymagalnych zobowiązań wynikających z kontraktów za sezon 2016. Gdyby tak się stało, to przecież nie otrzymalibyśmy licencji na starty w kolejnym sezonie. Obecnie całą naszą energię pochłania praca nad poprawą trudnej sytuacji finansowej Stali, przy jednoczesnym dbaniu o jak najlepszy wynik sportowy. I jak pokazują ostatnie lata udaje nam się to łączyć ze spłatą kredytu, który jest terminowo spłacany. Jest to dla nas olbrzymi wysiłek finansowy, ale póki co dajemy radę - wyjaśnia szef gorzowskiego klubu.
Zmora zaznacza również, że nie jest przyspawany do stołka. Jeżeli ktoś ma pomysł na to jak poprowadzić Stal Gorzów, to zaprasza na swoje miejsce. - Z przyjemnością ustąpię miejsca w "złotej klatce", której wszyscy mi zazdroszczą, ale nikt nie chce mnie zastąpić. Nie obrażam się na tych, którzy źle życzą Stali Gorzów, lecz dziękuję im za liczne ataki i słowa krytyki, bo to najbardziej motywuje mnie do coraz większego wysiłku na rzecz klubu. Wiele razy zastanawiałem się nad tym czy nie dać sobie już z żużlem spokoju, ale jak pomyślę, że o to właśnie chodzi tym miernotom, to z nowym zapałem wracam jeszcze ciężej pracując na rzecz Stali Gorzów i miasta - podsumowuje.
[/b]