Najlepszy transfer przeprowadzili po cichu

Sam Masters ma być w sezonie 2017 liderem TŻ Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Dla niektórych podpisanie przez Australijczyka kontraktu w drugiej lidze było sporym zaskoczeniem.

Działacze TŻ Ostrovii Ostrów Wielkopolski początkowo sami nie wierzyli, że są w stanie pozyskać Sama Mastersa. Byli przekonani, że Australijczyk będzie dla nich zbyt drogi, a poza tym spodziewali się, że w dalszym ciągu będzie chciał startować w pierwszej lidze. Optymizmu działaczom nie dodawały wcześniejsze rozmowy z Bjarne Pedersenem, które zakończyły się fiaskiem. - Był jeszcze jeden zawodnik, w którym widzieliśmy lidera. Tak naprawdę miał już długopis w ręku, a ostatecznie wylądował w pierwszej lidze. A co do Mastersa, to przyznaję, że początkowo nie wierzyłem, że będzie chciał u nas jeździć - tłumaczy w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Radosław Strzelczyk.

Kontakty z Mastersem Ostrovii ułatwiły bardzo dobre relacje z Rafałem Trojanowskim. Były żużlowiec pracuje obecnie w KiM Speedway Team, do którego należy również Australijczyk. - Od słowa do słowa i w końcu zaczęliśmy rozmawiać o pomyśle, który wcześniej wydawał nam się niemożliwy do zrealizowania. Byliśmy zaskoczeni, bo dość szybko dogadaliśmy się w kwestiach finansowych - tłumaczy Strzelczyk.

Australijczyk w Ostrovii ma zarobić podobne pieniądze do reszty zawodników. To zresztą nie wysokość wynagrodzenia była głównym tematem rozmowy z żużlowcem. - Przede wszystkim on chciał mieć pewność, że pieniądze będą. Od razu zauważyliśmy, że był sparzony wcześniejszymi doświadczeniami - podkreśla Strzelczyk.

Ostrowianie umówili się z Mastersem, że pieniądze po meczach wyjazdowych będzie otrzymywać najpóźniej po dwóch tygodniach. W przypadku spotkań rozgrywanych na własnym torze klub ma płacić od razu, ale nie później niż tydzień po meczu. Australijczyk nie dostał od Ostrovii gwarancji startów. W kadrze zespołu nie ma zresztą żadnego zawodnika, który może spodziewać się, że na pewno odjedzie konkretną liczbę meczów.

ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanem

Ostrovia rozmowy z Mastersem prowadziła dość długo. Transfer wypalił, bo wszystko udało się utrzymać w tajemnicy. - Wiedzieliśmy, że mamy konkurencje i dlatego zależało nam na tym, żeby zrobić wszystko po cichu. Negocjowaliśmy w końcu z zawodnkiem, który byłby wzmocnieniem dla wielu klubów pierwszoligowych. Sprawa zaczęła wychodzić na jaw dopiero na ostatniej prostej, kiedy mieliśmy już tak naprawdę dograne wszystkie szczegóły - wyjaśnia Strzelczyk.

Działacze z Mastersem dogadali się kilka dni przed ogłoszeniem transferu. Czekali z oficjalną informacją, bo prosił ich o to zawodnik, który liczył, że dzięki temu łatwiej będzie odzyskać mu zaległe pieniądze od poprzedniego pracodawcy.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Źródło artykułu: