Piotr Pawlicki: Miałem chwile zwątpienia. Myślałem, że Grand Prix nie jest dla mnie

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
W lidze może nie było najlepiej, ale znalazł się pan w czwórce seniorów na Drużynowy Puchar Świata i wywalczył swoje pierwsze złoto w dorosłym żużlu. To najpiękniejszy moment minionego sezonu?

- Poprzedni sezon był dla mnie inny, a zarazem dziwny z wielu względów. Przeszedłem do wieku seniora. Znalazłem się w kadrze na DPŚ. Zostałem jej kapitanem, a przede wszystkim wygraliśmy tytuł. Było to cudowne uczucie. Nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko. Po dwóch pierwszych meczach w sezonie nawet przez myśl mi nie przeszło, że znajdę się w reprezentacji Polski. Udało mi się jednak pozbierać, wziąłem się w garść i walczyłem. Wiedziałem, że w tym sezonie jest wiele do zdobycia. Starałem się go nie zepsuć, choć i tak nie jestem jakoś szczególnie z niego zadowolony.

I mówi to zawodnik, który zdobył Drużynowy Puchar Świata...

- No tak. Były sukcesy z kadrą, ale i porażki w klubie. Reprezentacja, reprezentacją i tytuły z nią zdobywane oczywiście są zaszczytem, ale najważniejsza jest liga. Grand Prix to jest prestiż i każdy walczy o tytuł mistrza świata. PGE Ekstraliga to najmocniejsza liga świata. Ścigamy się w niej z najlepszymi na świecie dla swojego klubu. Każdy mecz z Unią Leszno jest dla mnie bardzo ważny, a poprzedni sezon zawaliliśmy.

Przez to teraz macie się za co rehabilitować przed swoimi kibicami...

- Oj, tak. Mamy. Czasami taki kubeł zimnej wody się przydaje. Trzeba się ocucić. Pozmieniać coś, poprawić i walczyć. Sezon 2017 musi być lepszy. Gorszy niż 2016 przecież być nie może.

Fogo Unia ma bardzo mocny skład, a niektórzy twierdzą, że wręcz w tej drużynie nie ma drugiej linii. Zgodzi się pan z tą opinią?

- A może właśnie to być błąd, że nie ma drugiej linii? My zawodnicy może nie powinniśmy gdybać, że ktoś jest drugą linią, a ktoś inny pierwszą. Mam szacunek dla każdego rywala, z którym staję pod taśmą. Nie lubię nazywać, że ktoś jest zawodnikiem drugiej linii. Czasami jednak podświadomie bywa tak, że jak jedzie się z kimś teoretycznie słabszym w parze, to starasz się mu pomagać. Kiedy z kolei partneruje ci zawodnik ze światowego topu i nie widzisz go przed sobą, to nawet nie oglądasz się za nim, bo wydaje się, że on powinien sobie poradzić. Będziemy nad tym pracować, żeby bez względu na to, jak ułożone zostaną pary, ze sobą współpracować. Liga jest rywalizacją drużynową i tutaj naprawdę ważna jest atmosfera w zespole, pomaganie sobie i współpraca.

Tak utytułowany klub jak Unia Leszno to chyba przed każdym sezonem może powiedzieć, że walczy o złoty medal? Tym bardziej mając takie gwiazdy w składzie...

- Oczywiście, ale my tak samo mówiliśmy przed sezonem 2016, że będziemy jechać o tytuł mistrzowski. Może szczególnie się tym nie chwaliliśmy, ale swoje myśleliśmy. Przecież mieliśmy mocny skład. Każdy z nas w roku 2015 był w dobrej dyspozycji, ale w kolejnym sezonie nie wyszło. Przekonaliśmy się na własnej skórze, jak zmiennym sportem bywa żużel.

Oby jednak nic się nie zmieniło w kwestii Drużynowego Pucharu Świata. Obrona tytułu na własnym torze w Lesznie to pewnie jeden z najważniejszych pana planów na sezon 2017?

- Jak najbardziej. Obyśmy ten tytuł obronili. Oczywiście, wszystko zależy od mojej dyspozycji i tego, czy znajdę się w reprezentacji Polski na DPŚ. Nie chcę na razie składać buńczucznych deklaracji, ale będę robił wszystko, żeby znaleźć się w tym wąskim składzie i na torze w Lesznie obronić złoty medal wywalczony w Manchesterze.

W Grand Prix stawia pan sobie jakiś konkretny cel?

- Mam swoje plany i marzenia. Każdy zawodnik chyba mierzy w jakiś cel. Ja także. Nie muszę tego uzewnętrzniać. Cele mam w głowie, ale nie chcę o nich głośno mówić. Podstawa to cało i zdrowo przejechać sezon.

Rozmawiał Maciej Kmiecik

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Piotr Pawlicki odjedzie w 2017 roku w PGE Ekstralidze lepszy sezon niż poprzednio?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×