Jeśli PGE Ekstraliga zrealizuje swój plan, to jej decyzja może mocno uderzyć w organizatorów SEC i Grand Prix. - Rozumiem zabezpieczenie interesu naszych rozgrywek. Takie odgórne limity to jednak odważne podejście i bardzo drastyczny ruch. Kłoci się to trochę z argumentacją, że jesteśmy i mamy nadal być produktem premium w Europie. Tak jest i może być nadal, ale pod warunkiem, że będą u nas jeździć ci najlepsi na świecie. W przeciwnym razie, sami możemy zrobić sobie problem - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Sławomir Kryjom.
Nasz ekspert nie wyobraża sobie, że kolejka ligowa w Polsce mogłaby odbyć się bez największych gwiazd. Jest również przekonany, że proponowane limity nie będą obejmować polskich zawodników. Tak czy inaczej, zmiany mogą spotkać się z oporem innych federacji.
- Nie wiem, czy zagraniczne federacje będę chciały pójść na wojnę z Polakami. To jest odważna teza. Nie sądzę, że Duńczycy, Szwedzi, Anglicy czy Australijczycy będą chcieli zrezygnować z ligi polskiej, żeby jeździć tylko o indywidualne tytuły. Nie pozwolą sobie na to ze względów finansowych - podkreśla.
Kryjom uważa, że całą sprawę można rozwiązać i nie trzeba wcale iść z nikim na wojnę. Zamiast wprowadzania drastycznych limitów, proponuje inne rozwiązanie. - Uważam, że trzeba zacząć rozmawiać z FIM. Moim zdaniem można wiele zrobić pod względem organizacyjnym, żeby rozwiązać problem. Pierwsza sprawa to obowiązek zabezpieczenia toru przed opadami, tak jak dzieje się to między innymi w Vojens. Jeśli każdy organizator będzie mieć taką plandekę, to kłopotu może w ogóle nie być. Poza tym, warto pamiętać o tym, że w Grand Prix wiele aren jest zadaszonych. Tam mamy duże prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że zawody pojadą - podkreśla.
W ten sposób ryzyko przekładania Grand Prix czy turniejów SEC na inne terminy zdecydowanie by się obniżyło. Jest jednak jeszcze sposób, który mógłby okazać się zdecydowanie bardziej skuteczny. Pytanie tylko, jak do takiego rozwiązania podeszliby przedstawiciele One Sport i BSI. - Być może należy odejść od tego, żeby datą rezerwową była odgórnie niedziela. Jaki inny dzień? Nie wiem, to trudna kwestia. Żaden organizator ze względu na frekwencję nie chciałby na pewno przekładać imprezy na środek tygodnia. To jest jednak pole do dyskusji - podsumowuje Kryjom.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce