Ekstraliga walczy na wszystkich frontach. Będzie wielki konflikt w światowym żużlu?

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Niektórzy twierdzą, że wprowadzenie limitu zawodników z cyklu Grand Prix i SEC może wywołać duży konflikt w światowym żużlu. Jeśli nowe regulacje wejdą w życie, zareagować mogą inne federacje i FIM.

Jeśli PGE Ekstraliga postawi na swoim, to od sezonu 2018 kluby mogłyby nadal kontraktować nieograniczoną liczbę żużlowców walczących o medale mistrzostw świata i Europy, ale w meczu mogłyby wystawić tylko jednego z nich. - Mam nadzieję, że to tylko przymiarki, które nie wejdą w życie. Nie wiem, skąd ludzie biorą takie pomysły - mówi nam Jacek Gajewski. - Nie mam pojęcia, co te ograniczenia mają na celu. Najpewniej chodzi o zawładnięcie jak największym obszarem kalendarza. To się jednak kłóci z nazywaniem rozgrywek najlepszą ligą świata. Za tym musi iść odpowiednia wartość sportowa - dodaje menedżer Get Well Toruń.

W środowisku zdania na temat możliwych działań Ekstraligi są podzielone. Jedni je popierają, bo twierdzą, że liga, która płaci najwięcej, musi dyktować warunki. Nie brakuje jednak opinii, że za chwilę w światowym żużlu może dojść do potężnego konfliktu. Mówi się, że inne federacje są już rozgoryczone tematem oświadczeń (Ekstraliga zażądała ich od żużlowców startujących w innych ligach) i nie będą spokojnie przyglądać się poczynaniom Polaków, które są sprzeczne z ich interesami. Jeden z działaczy powiedział nam, że nie będzie zdziwiony, jeśli żużlowcy zagraniczni nie będą z czasem otrzymywać zgód na występy w Polsce.

Jacek Gajewski o konkretnych ruchach innych federacji mówić nie chce, ale spodziewa się, że do nich dojdzie. - Konflikt już jest, a teraz może pojawić się dodatkowe źródło. Spodziewam się reakcji innych federacji a nawet FIM. Nie możemy robić wszystkiego w oderwaniu od tego, co jest wokół nas. A jak słyszę, że muszą się do nas dopasować, bo najwięcej płacimy... To jest idiotyczny argument. Równie dobrze można podejść do tematu w odwrotny sposób. Najwyraźniej jesteśmy durni i przepłacamy. Przecież zawodnicy w innych krajach potrafią jechać za 25 czy 30 procent tego, co w Polsce - przekonuje.

Menedżer Get Well rozumie chęć zabezpieczenia polskiego interesu. Popiera również przepis o mniejszej liczbie lig, w których startują żużlowcy, choć fanem samych oświadczeń nie jest. Jak jednak twierdzi, niektóre sprawy zaszły za daleko. - Wygląda to trochę tak, że ze wszystkimi wokół zaczynamy wojować. Zdarzało się, że zawodnicy sami rezygnowali z walki o tytuł mistrza świata, ale to były sporadyczne przypadki. Te ograniczenia to trochę kuriozum. W żadnej innej dyscyplinie nikt nie musi wybierać, czy chce walczyć o tytuł mistrza świata, Europy czy dobrze zarobić wygrywając rozgrywki ligowe w danym kraju - podsumowuje.

KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

ZOBACZ WIDEO Gol Kamila Glika! AS Monaco kontynuuje marsz po tytuł - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: