Wielka kasa tylko w PGE Ekstralidze. Żużlowcy nigdzie nie zarobią tyle co w Polsce

Zawodnik startujący w PGE Ekstralidze zarabia średnio 800 tysięcy złotych rocznie. Wynika to z danych, które są w posiadaniu spółki zarządzającej rozgrywkami. Żużlowcy nigdzie indziej nie zarobią takiej kasy.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Tai Woffinden na prowadzeniu WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Tai Woffinden na prowadzeniu

Ekstraliga Żużlowa rzuca coraz to nowe pomysły, które uderzają w interesy zagranicznych lig, ale i też w Grand Prix. Polscy działacze mogą iść po bandzie, bo żużlowcy nigdzie nie dostaną tyle, co w PGE Ekstralidze. Średni, roczny zarobek żużlowca najlepszej ligi świata wynosi 800 tysięcy złotych. Czołowy zawodnik GP nie jest w stanie zarobić więcej niż 250 tysięcy. W szwedzkiej lidze dobre czasy też dawno się skończyły i podpisanie umowy na 450-500 tysięcy złotych graniczy z cudem.

Nic dziwnego, że Ekstraliga Żużlowa, mając tak mocny finansowy atut, rzuciła pomysł wprowadzenia limitu zawodników z Grand Prix i SEC. Kluby mogłyby kontraktować nieograniczoną ilość uczestników obu cykli, ale w meczu mógłby startować tylko jeden. Jeśli pomysł wszedłby w życie, to niektórzy mogliby zrezygnować z jazdy w mistrzostwach świata czy Europy, żeby uciec z miejsc objętych limitem i mieć pewne starty w Polsce. Ktoś powie, że zawodnicy mają przecież swoje ambicje. Zgoda, ale z czegoś trzeba żyć.

Rozmawialiśmy z czołowym zawodnikiem PGE Ekstraligi, który przyznał, że rocznie wydaje między 300 a 400 tysięcy złotych (inna sprawa, że wielu potrafi przejechać sezon nawet za 200 tysięcy) na sprzęt, logistykę i utrzymanie teamu. Takie wydatki są nieuniknione w przypadku jazdy w dwóch ligach. Jeśli do tego dochodzi Grand Prix, to żużlowiec musi mieć ponad pół miliona na obsługę. Przy takich kosztach, mając do wyboru PGE Ekstraligę i GP, zdecydowana większość, jeśli nie wszyscy, postawi na to pierwsze.

Żeby zarobić w GP wspomniane 250 tysięcy trzeba się nieźle nagimnastykować. Przy czym, jak już odejmiemy koszty, to w kieszeni zawodnika zostaną grosze. W PGE Ekstralidze nawet żużlowiec na 50 punktów, przy maksymalnej stawce za podpis wynoszącej 150 tysięcy złotych i maksymalnej stawce za punkt 4 tysięcy złotych, zarobi około 200 tysięcy na czysto. W GP jazda na poziomie 50 punktów oznacza dopłacanie do interesu. A żeby mieć te 250 tysięcy, to trzeba zdobyć około 140 punktów. W GP płacą za miejsca, ale podana przez nas zdobycz gwarantuje dużą ilość dobrze płatnych miejsc.

Warto wyjaśnić, że choć w polskiej PGE Ekstralidze obowiązują maksymalne stawki, to niemal wszyscy zawodnicy mają więcej niż 150 tysięcy za podpis i 4 tysiące za punkt. Te kwoty są wpisane w kontrakcie, a powiązani z klubami sponsorzy dopłacają ekstra dodatki w ramach tzw. dodatkowych umów. Podamy prosty przykład. Gdyby Tai Woffinden miał dostać tylko to co jest zapisane w regulaminie, zarobiłby nieco ponad milion złotych. Nieoficjalnie jednak wiemy, że kontrakt 2-krotnego mistrza świata w Betardzie Sparcie Wrocław wynosi 1,5 mln zł.



KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

ZOBACZ WIDEO Skład MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2017!


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy polska liga powinna mieć uprzywilejowaną pozycję w FIM?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×