Rafał Dobrucki był jednym z pięciu kandydatów na stanowisko trenera Betardu Sparty. Wrocławscy działacze przez dwa miesiące analizowali kogo mają wybrać. Na samym końcu skreślili trzy nazwiska i wybierali między Dobruckim i Sławomirem Kryjomem. Padło na tego pierwszego.
Dobrucki dostał angaż, bo doceniono jest warsztat, znajomość języka, wykształcenie i brak problemów z alkoholem. W odróżnieniu od Kryjoma, Dobrucki mógł się też zaangażować w stu procentach w pracę w klubie. Kryjom był gotowy przyjąć angaż pod warunkiem, że łączyłby prowadzenie zespołu z rolą dyrektora MOSiR-u w Lesznie.
Następca Piotra Barona nie ma zapisanych w kontrakcie żadnych celów. - Jest tylko między nami dżentelmeńska umowa, że ma robić z drużyną widowiska - zdradza nam Andrzej Rusko, przewodniczący rady nadzorczej WTS Wrocław.
Po kilku miesiącach współpracy Betard Sparta jest z Dobruckiego zadowolona. Przede wszystkim z racji ogromnego zaangażowania i profesjonalnego podejścia. Na dzień dobry trener zrobił remanent sprzętu do przygotowania toru, sporządził listę braków i poprosił o zamówienie niezbędnego sprzętu. Dobrucki, po serii rozmów z kandydatami, wybrał też nowego toromistrza Henryka Piekarskiego. Szkoleniowiec poświęcił też wiele czasu budowie nowego toru. Rusko przekonuje, że do 11 centymetrów w głąb ziemi Dobrucki zna nawierzchnię, jak własną kieszeń.
We Wrocławiu dziś nie wiedzą, czy szkoleniowiec odniesie sukces. Przekonują jednak, że ma na to szanse, bo prezentuje właściwe podejście. Ma wiedzę, potrafi rozmawiać z ludźmi i teraz wszystko zależy praktycznie od tego, jak poradzi sobie w ogniu walki.
ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Messi. Zobacz skrót meczu Atletico Madryt - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]