Historia Rafała Wilka to świetny materiał na poruszającą autobiografię, nie tylko o ludzkiej tragedii, ale przede wszystkim o determinacji, o walce, ciężkiej pracy, samozaparciu, o spełnionych marzeniach, a nade wszystko - o wielkim sercu. Bo takich gości, jak urodzony w Łańcucie sportowiec, po tym świecie chodziło niewielu.
Wilk swoją przygodę sportową rozpoczął na początku lat 90. w Rzeszowie. Wielkiej kariery w speedwayu nigdy nie zrobił i już jako senior próbował swoich sił poza domem, głównie na żużlowych prowincjach - w Łodzi, Gnieźnie i Krośnie. To właśnie w barwach, nomen omen, krośnieńskich Wilków zakończyła się jego przygoda z motocyklem żużlowym. 3 maja 2006 roku, niespełna 32-letni zawodnik bardzo szeroko wyszedł z ostatniego wirażu, odbił się od bandy i upadł na tor. Pech chciał, że jego partner z pary, ledwie 16-letni Martin Vaculik, nie zdołał ominąć jego motocykla i uderzył go swoją maszyną w plecy. Skomplikowana operacja nie przyniosła efektów i Wilk stracił władzę w nogach.
Ale to nie mogło się tak skończyć. Ambicja wzięła górę i już cztery lata później Wilk wrócił do sportu. Postawił na kolarstwo na rowerze z napędem ręcznym. Szybko okazało się, że do handbike'u ma smykałkę, jak mało kto. W 2012 roku pojechał do Londynu na letnie igrzyska paraolimpijskie, skąd wrócił z dwoma złotymi medalami. Rok później w kanadyjskim Baie-Comeau znów zgarnął dwa krążki z najcenniejszego kruszcu - tym razem w ramach mistrzostw świata. Potem dorzucił jeszcze trzy. W ubiegłym roku, mimo 42 lat na karku, poleciał do Rio de Janeiro, skąd wrócił z jednym złotym i jednym srebrnym medalem. Prawdziwy mistrz.
Cały czas trwa jednak inna, najważniejsza walka Rafała Wilka. Ta o powrót do pełnej sprawności. Komu ma się udać, jak nie jemu? W piątek na swoim facebookowym profilu trzykrotny mistrz paraolimpijski i pięciokrotny mistrz świata opublikował film, na którym przez około dwie minuty, przy pomocy specjalnego urządzenia, chodzi wokół placu. - Na treningu banan z ust nie schodził - napisał polski czempion.
W ciągu godziny post polubiło 1 200 osób, a w ponad stu komentarzach fani z wielkim podziwem wypowiadali się o determinacji Rafała Wilka, który po raz kolejny pokazał, że niemożliwe nie istnieje. Nam też nie pozostaje nic innego, jak dołączyć do setek trzymanych kciuków i płynących wielką falą gratulacji.
niezależnie czy w sporcie czy w życiu!
słowami nie da się opisac wyjątkowości tego CZŁOWIEKA!
POWODZENIA!
Niejeden runąłby już po wypadku,a on "po drodze" pozamiatał wszystko w dyscyplinie w której znalazł się z przypadku.
Duży szacun Wilku!