Torunianie z transferem Grzegorza Walaska wiązali naprawdę duże nadzieje. Liczyli, że w stabilnym finansowo klubie ten żużlowiec będzie w stanie się odbudować. Zawodnik również bardzo poważnie podszedł do tematu. Solidnie przepracował zimę. Pod względem fizycznym w Toruniu nie mają mu nic do zarzucenia. Jak na razie Walasek jednak zawodzi. Kolejny bezbarwny występ zanotował w Benefisie Roberta Kościechy.
- Trudno powiedzieć, co się dzieje, bo równie dobrze jest przygotowany w kwestiach sprzętowych. Jeśli chodzi o silniki, to ma z czego wybierać. Do tematu treningów również podchodzi bardzo poważnie. Trudno powiedzieć, gdzie leży przyczyna. Po treningach byłem z niego naprawdę zadowolony. Od poniedziałku coś się niestety zacięło - mówi nam menedżer Jacek Gajewski.
Jeśli chodzi o silniki, to Walasek zrobił naprawdę duże inwestycje. Ma ich do dyspozycji łącznie osiem. Częśc pochodzi od Jana Anderssona a część od Petera Johnsa. Na torze tego jednak nie widać, a czas ucieka.
Na ten moment Walasek postanowił wspólnie z działaczami toruńskiego klubu, że nie pojedzie na sparing do Grudziądza. - W jego sytuacji to mógłby być kolejny strzał, który ciągnie zawodnika w dół. Uznaliśmy, że będzie lepiej, jeśli dobrze przygotuje się do dwóch kolejnych sprawdzianów, które czekają nas w tygodniu z Orłem Łódź. Może wtedy coś się ruszy. Cały czas w niego wierzę. Jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby go skreślać. Do startu ligi pozostało jeszcze trochę czasu - podsumowuje Gajewski.
ZOBACZ WIDEO Falstart juniora. Nie rozumie nowego toru
Jarosławie G.- skąd to wiesz wróżbito?
"Uznaliśmy, że będzie lepiej, jeśli dobrze przygotuje się do dwóch kolejnych s Czytaj całość