Patryk Dudek swoją dyspozycję u progu sezonu skwitował krótko i dosadnie. - Jadę jak pipa - rzucił do kamery nSport+ po kolejnym nieudanym biegu w Memoriale Edwarda Jancarza.
Za szczerość Dudkowi należą się wielkie brawa. Szybka i trafna diagnoza może mu tylko pomóc. - Patryk bez owijania w bawełnę mówi o swojej dyspozycji i to mi się podoba - zauważa Jacek Frątczak, żużlowy menedżer. - Jedzie za nerwowo, popełnia błędy, widać że nie wszystko mu się układa. Jednak spokojnie, bo jestem przekonany, że Dudek upora się ze swoimi problemami. Potrzebuje tylko trochę czasu.
Przypomnijmy, że w ostatnim meczu reprezentacji w Zielonej Górze, Dudka dopadł kryzys sprzętowy. Poważna awaria przeszkadzała mu zwłaszcza na starcie, a i na trasie nie potrafił nawiązać walki z rywalami. W Gorzowie do trzeciej serii włącznie miał problem z czytaniem nawierzchni i regulacją sprzętu. Czasami jeździł za szeroko. Tor się mocno odsypywał, a na zewnętrzną leciały duże kamyczki. Jechało się po nich, jak po rolkach, więc to nie było najlepsze rozwiązanie.
Frątczak mówi, że Dudek potrzebuje czasu, ale on tego czasu za wiele nie ma. Za chwilę rusza Grand Prix, więc zawodnik musi zrobić co w jego mocy, by rozwiązać swoje problemy przed startem cyklu. W Memoriale Jancarza Dudek ostatecznie się przełamał i popisał się piorunującym finiszem, ostatecznie zawody wygrał, więc nadzieja jest.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód