Memoriał Edwarda Jancarza pokazał, że wymiana nawierzchni w Gorzowie była znakomitym posunięciem. Bodaj najbardziej niebezpieczny (a na pewno najtrudniejszy do przygotowania) tor w Polsce zmienił się nie do poznania. W ciemno można założyć, że w tym roku zobaczymy tam wiele świetnych akcji.
Pierwsze tegoroczne poważne ściganie w Gorzowie pokazało nam, że nowy tor ma bardzo wiele zalet. - Przede wszystkim nie tworzą się na nim koleiny i jest bardzo bezpieczny - komentuje żużlowy menedżer Jacek Frątczak. - Mocno się sypie, ale to nie przeszkadza w ściganiu. Pod tym względem już jest dobrze, ale będzie jeszcze lepiej.
W memoriale problem z szybką jazdą był wyłącznie pod samą bandą. W tym miejscu leżało na torze wiele grubych kamyczków, po których zawodnicy jeździli jak po rolkach. To nie przekładało się na szybką jazdę. To się jednak zmieni, bo tor jest świeży i leżący materiał nie zdołał się jeszcze dobrze przemielić.
Po niedzielnym memoriale można też zaryzykować stwierdzenie, że nowy owal będzie jednak atutem Stali Gorzów. Na razie zawodnicy Stanisława Chomskiego nie czują się komfortowo na tej nawierzchni, ale czas będzie działał na ich korzyść. Do pierwszego meczu ligowego jest jeszcze trochę czasu. - Trener Chomski na pewno ogląda i wyciąga wnioski - stwierdza Frątczak. - Zakładam, że przed startem ligi zrobi wszystko, żeby tor przygotować tak, żeby pasował jego zawodnikom. Dla Przemysława Pawlickiego nawierzchnia już nie stanowi kłopotu. Pozostali wkrótce też się dopasują.
ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje