Wybrał Stal Rzeszów, bo miał z niej dobre wspomnienia

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Chris Harris
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Chris Harris

Chris Harris, bo o nim mowa, znowu jest zawodnikiem Stali Rzeszów. Choć Stal przegrała pierwszy mecz Nice 1.LŻ na własnym torze, to sam Brytyjczyk nie zawiódł. - Nie zaczęliśmy dobrze tego sezonu - przyznaje wieloletni uczestnik cyklu Grand Prix.

Chris Harris w listopadzie zdecydował się podpisać kontrakt ze Stalą Rzeszów. Dla Kornwalijczyka to powrót do klubu, w którym ścigał się już w latach 2010-2011. Harris przyznaje, że decyzję o przyjściu do Stali podjął błyskawicznie. O wyborze klubu z Hetmańskiej zadecydowały dobre wspomnienia i chęć jazdy. Przed rokiem popularny "Bomber" praktycznie w ogóle nie startował w polskiej lidze będąc zawodnikiem Wandy Kraków.

- Muszę powiedzieć, że poprzedni sezon w lidze polskiej mocno straciłem. Miałem mało okazji do jazdy i pojechałem tylko w kilku meczach. Kiedy w ostatnim dniu okienka pojawiła się oferta z Rzeszowa, nie zastanawiałem się za długo. Wybrałem ten klub, bo mam z niego dobre wspomnienia. Spędziłem tu kiedyś dwa lata i było wtedy bardzo przyjemnie. Ludzie są tu też bardzo mili i o tym pamiętałem, dlatego postanowiłem podpisać tu kontrakt - mówi Harris.

34-letni zawodnik w inauguracyjnym meczu Stali spisał się bardzo dobrze. Choć drużyna Janusza Stachyry przegrała na własnym torze z Euro Finannce Polonią Piła, to w stolicy Podkarpacia nikt nie ma do Harrisa pretensji. Brytyjczyk zdobył bowiem 9 punktów z bonusem i obok Dawida Lamparta był najjaśniejszym punktem zespołu. Były uczestnik cyklu Grand Prix był także zadowolony ze stanu rzeszowskiej nawierzchni.

- Mnie ten tor opowiadał. Był dość miękki i pewnie niektórym zawodnikom ciężko się na nim jechało. Ale mi to nie przeszkadzało. Powstała tak naprawdę jedna linia jazdy, której trzeba się było trzymać jakieś trzy metry od krawężnika. Pewnie gdyby ten tor był bardziej przyczepny to byłoby łatwiej wyprzedzać - ocenia Harris.

ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje

Stal przegrywając z Polonią na własnym torze już w pierwszym meczu sezonu nie ma łatwej sytuacji wyjściowej. Kolejny mecz Żurawie odjadą bowiem na trudnym terenie w Daugavpils. Zdecydowanym faworytem tego starcia będą Łotysze. Rzeszowianie powinni skupić się głównie na wygrywaniu meczów na własnym torze. Najbliższa ku temu okazja już za dwa tygodnie. Do stolicy Podkarpacia przyjedzie wówczas Wanda Kraków, ubiegłoroczny pracodawca Harrisa.

- Nie zaczęliśmy dobrze tego sezonu. Ale sezon jest długi. Wszystko pozostaje otwarte. W drużynie jest kilku nowych zawodników, którzy dopiero muszą nauczyć się tego toru. Oni potrzebują czasu. Niektórzy jak przyjeżdżają do Rzeszowa to są zdziwieni jak długi jest ten tor. Ale bardzo łatwo jest go polubić. Uważam że w drużynie jest team spirit i mamy szanse zwyciężać w kolejnych spotkaniach - kończy indywidualny mistrz Wielkiej Brytanii z roku 2007, 2009 i 2010.

Komentarze (9)
avatar
sympatyk żu-żla
11.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Harris Lampart powinni być filarami Rzeszowa Jak na razie to jest za mało aby wygrywać mecze nawet u siebie. Włodarze klubu muszą myśleć o konkretach, 
avatar
Szczepan Wołowiec
11.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Harrisa stać na średnią 2,0 i robienie 10 pkt co mecz.Ostatni raz jak nie jeździł w GP to w GKM miał srednią 2,203.Liczymy na ciebie w Stali "Bomber" ;) 
JASIIEK
11.04.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Niestety słono się pomylisz . Nie ma tu już ani tych ludzi , ani atmosfery, a przedewszystkim pieniędzy które były . 
kibic stali 1
11.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
i znowu wychodzi na moje . jak pisałem że tor nie był przyczepny to mnie zjeść chcieli . był tylko dziurawy a raczej zszynowany 
avatar
ksolar
11.04.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
No to po tym sezonie takich dobrych wspomnien juz nie bedzie ;/