Trzy z czterech meczów pierwszej kolejki PGE Ekstraligi zostały odwołane, a warunki pogodowe przyczyniają się do tego, że także w ten weekend polskie kluby nie wyjadą na tor w komplecie. Czy żużel może wygrać z opadami deszczu? Problem ten przynajmniej częściowo mogą rozwiązać plandeki, które przykryją tor. Obecnie testowane są one na obiekcie we Wrocławiu, a od przyszłego sezonu mają być obowiązkowo stosowane na wszystkich stadionach w Ekstralidze.
- Możemy zaryzykować stwierdzenie, że po wprowadzeniu plandek żużel rzadziej niż obecnie będzie przegrywać z pogodą. To ważne rozwiązanie i należy je stosować, bo ta dyscyplina ma coraz większe problemy z rozgrywaniem zawodów. Trzeba jednak uczciwie sobie powiedzieć, że nie jest to rozwiązanie doskonałe - mówi ekspert naszego portalu, Jacek Frątczak.
By speedway nie przegrywał z deszczem, wszystkie stadiony musiałyby posiadać dachy, które zakrywałyby tor żużlowy. Warunek ten, ze względu na finanse, byłby trudny do zrealizowania. - Kiedyś, przy okazji remontu stadionu w Zielonej Górze, usłyszałem opinię, że ten sport musi się przenieść do hali. Wówczas byłby niezależny od panującej pogody. To oczywiście skrajne rozwiązanie, ale obrazuje problem, z jakim się zmagamy. Póki tory będą narażone na opady deszczu, zawsze będzie istniało ryzyko, że zawody zostaną odwołane, bo plandeka nie we wszystkich przypadkach zda egzamin. Idealnie byłoby, gdyby wszystkie obiekty były zadaszone, ale znamy nasze realia i wiemy, że pod względem finansowym jest to przedsięwzięcie niemożliwe do zrealizowania - dodaje Frątczak.
Plandeki wejdą do PGE Ekstraligi za rok. Pojawiają się głosy, że powinny być używane już w tym sezonie. Jacek Frątczak zaznacza jednak, że pośpiech nie jest wskazany. To rozwiązanie musi zostać najpierw odpowiednio przetestowane. Służyć ma do tego obiekt we Wrocławiu. - W przypadku wprowadzenia plandek na wszystkie tory ekstraligowe, to dla danego ośrodka wydatek rzędu paruset tysięcy złotych. Można by zobligować kluby do ich wprowadzenia już w tym sezonie, ale co w przypadku, gdy takowe rozwiązanie nie działało? Kto poniósłby wtedy odpowiedzialność za to, że pieniądze wyrzucono w błoto? Najpierw trzeba przetestować plandeki na przykładzie konkretnego stadionu, a dopiero później myśleć o pozostałych - wyjaśnia Frątczak.
- Nie mamy tak naprawdę technicznej wiedzy na temat tego, jak odpowiednio zabezpieczyć tor. To, co wiemy na ten temat to efekt zebranych doświadczeń. Trzeba opracować procedury związane z ustawieniem plandek. Ważne jest także to, by określić, w jaki sposób ogromne ilości wody będą odprowadzane. Zależy to od infrastruktury obiektu, a te się od siebie różnią. Ten rok służy jeszcze temu, by się do tego przygotować - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: wielkie emocje i 6 goli w półfinale [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]