Jarosław Handke: Jak ci się podoba w Rawiczu, gdzie obecnie mieszkasz?
Wiktor Gołubowskij: Podoba mi się w Rawiczu, nie narzekam, podoba mi się także w hotelu. Mieszkam w hotelu "Lotos" na wylocie z Rawicza na Ostrów Wielkopolski. Ciężko mi porównać moje rodzinne miasto do Rawicza, gdyż Saławat jest o sto tysięcy większy. Jak zdążyłem się zorientować, w Rawiczu mieszka około dwadzieścia cztery tysiące ludzi, więc wszystko się zgadza.
Jakie główne różnice zdołałeś zauważyć między Polską a Rosją?
- Kiedy rozmawiamy dziś, jest 1 kwietnia i wiem już, że w Polsce jest to dzień robienia sobie żartów, u nas także panuje taki obyczaj. Jest to pierwsze podobieństwo, które przychodzi mi na myśl. Główną różnicą jest chyba to, że u was religią dominującą jest katolicyzm, a u nas prawosławie. W związku z tym święta wypadają w różnych terminach. Za dwa tygodnie w Polsce obchodzić będziecie Wielkanoc, a my tydzień później. Boże Narodzenie wypada u nas dwa tygodnie później, a pozostałe zwyczaje, jak np. Nowy Rok obchodzimy tak jak w Polsce.
Czy podobają ci się Polki?
- Kiedy tylko przyjechałem do Polski, od razu zobaczyłem, że jest dużo bardzo dużo ładnych dziewczyn. Wychodzę z takiego założenia, że jeśli idzie jakaś dziewczyna i nie znam jej charakteru, a jest ładna, to oczywiście, że podoba mi się. A dalej to już można z nią porozmawiać i zobaczyć jaki ma charakter (śmiech).
Czy znasz jakiś język poza rosyjskim?
- Nie, znam tylko rosyjski. Ale chcę się nauczyć języka polskiego. Na razie znam niezbyt wiele słów i gorzej mi idzie mówienie, ale sporo rzeczy, które słyszę już rozumiem.
Co najbardziej ci przeszkadza podczas pobytu w Polsce?
- To, że nie znam języka polskiego (śmiech). Ale radzimy sobie z tym w kontaktach z osobami z klubu, oni rozumieją niektóre słowa po rosyjsku, ja niektóre po polsku. W każdym razie dogadujemy się.
Jak przyjechałeś do Rawicza, skoro nie masz własnego busa?
- Przyjechałem do Polski wraz z Renatem Gafurovem. Podróż zajęła nam trzy dni, a to dlatego, że po drodze mieliśmy awarię busa. Przez to straciliśmy dziewięć godzin. Zważywszy jednak na to, że z Saławatu do Rawicza jest trzy i pół tysiąca kilometrów, i tak uważam, że nasza podróż nie była długa. Myślę, że w czasie sezonu choć raz uda mi się odwiedzić moich bliskich, choć obecnie są pewne problemy z wizami, paszportami itd. Zainteresuję się tą sprawą i będę w temacie.
Przejdźmy do pytań związanych stricte z żużlem. Od kiedy się nim zajmujesz?
- Zajmuję się żużlem od momentu, w którym miałem dwanaście lat. Po cichu, powoli zacząłem zajmować się żużlem i obecnie wylądowałem w Polsce. Zawsze chciałem jeździć w waszej lidze i naprawdę cieszę się, że udało mi się podpisać kontrakt z Kolejarzem. W Polsce można się pościgać, a w Rosji na dzień dzisiejszy w lidze pozostały zaledwie trzy drużyny. Są problemy z pieniędzmi i to widać, od momentu kiedy przyjechałem do Polski, nic się nie zmieniło na lepsze. Tymczasem o waszej lidze marzyłem już od dawna, kiedyś oglądałem telewizyjne materiały o żużlu w Polsce i widziałem, że najlepsi zawodnicy na świecie tu startują.
Pytanie, jakie często zadają ludzie, którzy interesują się żużlem brzmi: Z jaką prędkością jeżdżą zawodnicy? Czy jesteś w stanie na nie odpowiedzieć?
- Kiedyś mieliśmy ciekawą sytuację, kiedy na stadion, podczas gdy trenowaliśmy przyjechali policjanci z drogówki. Zmierzyli radarem nasze prędkości i najwyższe sięgały stu trzydziestu kilometrów na godzinę. Nie wydaje mi się jednak, żeby ten radar dobrze działał, według mnie motocykle rozpędzają się mniej więcej do stu kilometrów na godzinę. Jak wiadomo, prędkość na prostej się zwiększa, a na łuku zmniejsza.
Na drugą część rozmowy zapraszamy w piątek.