Sędzia Wojaczek pokazał Anglikom, jak się prowadzi zawody

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Grand Prix Słowenii
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Grand Prix Słowenii

Marek Wojaczek uchodzi za kontrowersyjnego arbitra i w przeszłości zdarzało się, że jego decyzje wywoływały medialną burzę. W GP Słowenii był jednak niemal bezbłędny. Dobrze zachował się w sytuacji, w której mieliśmy polsko-polską wojnę na łokcie.

Grand Prix Słowenii będziemy dobrze wspominać ze względu na trzecie miejsce Patryka Dudka. Wstydu nie przyniósł też sędzia Marek Wojaczek. Jego decyzje były trafione w punkt.

Arbiter z Polski nie był bezbłędny. Pierwszy start Macieja Janowskiego puścił, choć nasz zawodnik ruszał na dwa razy. Zauważyliśmy jeszcze jeden kradziony start, który umknął uwadze Wojaczka, ale więcej grzechów nie było. A już ostrzeżenia za utrudnienia startu dla Jasona Doyle'a i Martina Vaculika były jak najbardziej uzasadnione.

Dobrą decyzję sędzia podjął, gdy Piotr Pawlicki zaatakował łokciem Bartosza Zmarzlika. Piotr chciał założyć rywala i natarł na niego z takim impetem, że zepchnął go z toru. Zmarzlik w pewnym momencie przejechał dwoma kołami białą linię. Potem wjechał na tor, ale rywale mu uciekli. Zarządzenie powtórki w czterech było jak najbardziej zasadne. Żużel to nie szachy, więc trudno było wykluczać Pawlickiego za łokieć. Karanie Zmarzlika za przejechanie dwoma kołami linii też nie miało większego sensu.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: olbrzymie emocje w meczu Realu Madryt! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: