Jak dojechać do GP Challenge w Togliatti i zdążyć na ligę?

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek

Ruszają eliminacje do Grand Prix. GP Challenge zaplanowano 19 sierpnia w Togliatti. Dzień później jedzie PGE Ekstraliga. Polscy zawodnicy startujący w eliminacjach już teraz martwią się co będzie, jak dojadą do rosyjskiego finału.

W tym artykule dowiesz się o:

Patryk Dudek i Piotr Pawlicki rozważali nawet wycofanie się z eliminacji Grand Prix. Właśnie ze względu na to, że Challenge odbywa się w Togliatti. Ostatecznie obaj pojadą. Problem w tym, że ewentualny start może im przysporzyć wielu problemów.

Nie byłoby żadnych kłopotów, gdyby FIM przekazała organizację GP Challenge firmie One Sport. Polacy mają doświadczenie w robieniu imprez żużlowych w Togliatti. Trzy razy, w 2013, 2014 i 2016, gościł tam cykl SEC. Żużlowcy, którzy mieli okazję jeździć w tych turniejach bardzo chwalą sobie sposób zorganizowania tych zawodów.

Sławomir Dudek, ojciec Patryka, przyznał że wyjazd na SEC do Togliatti to była bajka. Kilka dni wcześniej team Dudków zdał sprzęt w Bydgoszczy, a One Sport zadbało o transport. Żużlowiec miał tylko wsiąść do samolotu, wylądować, a na miejscu odebrano go z lotniska i przewieziono do hotelu.

One Sport organizowało transport sprzętu do Rosji pięć dni przed. Pokonanie 2500 kilometrów z Bydgoszczy (tam odbywał się załadunek) do Togliatti trwało zwykle dwie doby. Raz jednak zdarzyło się, że tiry z motocyklami stały na granicy 50 godzin. Uruchomiono wówczas polskich polityków wysokiego szczebla, którzy dzwonili na punkt graniczny z prośbą o puszczenie konwoju One Sport. Transport dotarł 8 godzin przed zawodami.

- W przypadku Rosji największy problem jest z wszelkiego rodzaju papierami - przyznaje Karol Lejman z One Sport. - Zdarza się, ze wszystko jest w porządku, ale na granicy i tak się czepiają. Togliatti to z pewnością wielkie wyzwanie logistyczne. Nie wiem, jak poradzą sobie zawodnicy, którzy we wtorek będą mieli ligę szwedzką, a w sobotę będą musieli być na miejscu, w Rosji.

Jeśli FIM zostawi zawodników samym sobie, a tak z pewnością będzie, to wiele teamów może pożałować, że zdecydowało się na start w eliminacjach mistrzostw świata. Poważnych problemów nastręcza dostarczenie sprzętu na miejsce (lepiej mieć drobne na łapówki), ale i też sam powrót do Polski. A tu trzeba działać szybko, bo Togliatti jest 19 sierpnia, a 20 sierpnia mamy ligową kolejkę. Nieobecnym kluby będą mogły potrącić procent z kontraktu za absencję w meczu.

ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"

Komentarze (15)
avatar
sympatyk żu-żla
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zobaczymy jak to wypali. Jeżeli będzie dno, wiadomo na kim psy będą wieszać. 
avatar
ADASOS
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
*****Czy FIM powinno oddać One Sport organizację GP Challenge?****** Po stokroć TAK. Korzyści mnóstwo dla każdej ze stron.
Tylko jak najszybciej, nie czekać do 2019 r. 
avatar
davo
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niech robią.Co to kogo obchodzi??Skoro wiadomo że są kłopoty niech zawodnicy wyślą po dwa motocykle miesiąc wcześniej i po sprawie.Swoją drogą czekam na Challenge w USA....to będzie wyzwanie. 
Emmanuel Oyayebie
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
I nie ma gwarancji ze wróci :-) 
Emmanuel Oyayebie
6.05.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Na Kamczatce zróbcie, sprzęt będzie miesiąc jechał.