- Wszystkie decyzje należą do właściciela klubu i rady nadzorczej. Jeśli pojawi się pomysł, żeby w dalszej części sezonu drużynę prowadził ktoś inny, to na pewno nie będę się o to obrażać - mówi po porażce z Fogo Unią Leszno menedżer wicemistrzów Polski.
Gajewski doskonale wie, że sytuacja jego drużyny bardzo się skomplikowała. Torunianie w zasadzie stracili już szanse na awans do fazy play-off. Drużyna jest zdecydowanie słabsza niż przed rokiem. Po odejściu Martina Vaculika klub ratował się sprowadzeniem większej liczby żużlowców, licząc że któryś z nich się przełamie i wróci do jazdy na wysokim poziomie. W większości przypadków Get Well się jednak pomylił. - Na dużym plusie jest w zasadzie tylko Jensen - przekonuje Gajewski.
- Wszystkie decyzje personalne podejmowałem wspólnie z właścicielem klubu. Trzeba jednak pamiętać, w jakiej sytuacji zostaliśmy w pewnym momencie postawieni. Nie mieliśmy w zasadzie wyboru, kiedy Vaculik zdecydował się na odejście do Gorzowa. Rynek zawodniczy był jaki był - przekonuje menedżer.
Wielu zawodników toruńskiej drużyny spisuje się poniżej oczekiwań, ale w zbliżającym się okienku transferowym ruchów kadrowych nie należy się raczej spodziewać. - Nie widzę na rynku żużlowców, którzy mogliby być dla nas wzmocnieniem. Raczej trzeba pracować z tymi, których mamy w tej chwili do dyspozycji - podsumowuje Gajewski.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Atletico niemalże pewne podium! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]