Od początku zawodów w czeskich Pardubicach Dominik Kubera zachwycał startami. Jednak na dystansie był dość wolny i tracił swoje pozycje. Gdyby zliczyć pozycje zajmowane przez juniora Fogo Unii Leszno w pierwszym łuku to miałby na swoim koncie komplet punktów. - Świetnie mi szło ze startu. Po każdym z nich byłem o motor z przodu przed rywalami. Pod taśmą byłem strasznie szybki, ale na trasie wszyscy mnie mijali. Cały czas mi czegoś brakowało - przyznał Kubera.
Zwątpienie w szansę awansu do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów przyszło po trzecim starcie zawodnika leszczyńskiej Unii. W tym biegu zdobywca Brązowego Kasku dotarł do mety jako trzeci i miał na swoim koncie 5 punktów (2,2,1). - W swoim trzecim wyścigu po raz kolejny wygrałem start i byłem o motor z przodu przed resztą, ale tylko pół prostej. Później wszyscy mnie minęli. Zjechałem do boksu, rzuciłem kaskiem i powiedziałem, że jedziemy do domu. Przyszedł trener Dobrucki i powiedział, że robimy radykalne zmiany. Zaryzykowaliśmy, bo nie mieliśmy nic do stracenia - zdradził zawodnik biało-niebieskich.
W dalszej części zawodów było już widać większą prędkość Kubery. Nadal był troszkę wolniejszy od przeciwników, ale dzięki rewelacyjnym startom był w stanie dowozić do mety zwycięstwa. O awansie do finałów IMŚJ zadecydował bieg dodatkowy. - Udało się w nim wygrać start. Był to bieg decydujący o wszystkim, więc wiedziałem, że nie mogę odpuścić. Jestem bardzo szczęśliwy, że kolejny puchar wiozę mamusi do domu - powiedział 18-latek.
Ostatnia runda walki o tytuł najlepszego juniora świata odbędzie się właśnie w Pardubicach. Kubera przyznał jednak, że piątkowe zawody nie pomogą mu przy wyborze ustawień na ten tor. - Szczerze to z dzisiejszych zawodów nie wiem nic. Co bieg zmieniałem ustawienia. Teraz nie wiem, co było najlepsze. Przyjedziemy tu na finał, założymy to, co teoretycznie powinno być najlepsze i zobaczymy. Jak nie zadziała to będziemy szukali - zakończył Dominik Kubera.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody