W środę w Danii doszło do starcia drużyn z Holsted i Esbjerg. Po dwóch seriach startów powody do zadowolenia miał Nicki Pedersen, który wygrał dwa wyścigi. W biegu numer siedem uczestniczył w groźnie wyglądającej kolizji z Nielsem Kristianem Iversenem.
Iversen i Pedersen zderzyli się w pierwszym łuku. O ile ten pierwszy wyszedł z wypadku cało, o tyle gorzej prezentuje się sytuacja trzykrotnego mistrza świata. Pedersen wraz z swoim motocyklem pojechał w kierunku dmuchanej bandy i uderzył w nią z pełnym impetem. W przypadku 40-latka konieczna okazała się wizyta w szpitalu.
- Iversen wygrał start, ale trafił na jakiś fragment luźniejszej nawierzchni albo dziurę w torze. Przez to wykręcił "bączka" w pierwszym łuku. Pedersen jechał zaraz za nim i trafił w Nielsa. Podbiło go, przeleciał w powietrzu 5-6 metrów i uderzył szyją o ziemię - tłumaczy na łamach "Ekstrabladet" Helge Frimodt, menedżer Nickiego Pedersena.
Frimodt podał też pierwsze wyniki badań Pedersena. - Uderzenie szyją o ziemię było mocne, ale na szczęście Nicki ma czucie w rękach i nogach. Jego szyja dla bezpieczeństwa została unieruchomiona w kołnierzu. Przechodzi jeszcze dodatkowe badania, ale traktujemy to bardziej jako środek ostrożności - dodał Duńczyk.
Wszystko wskazuje na to, że Pedersen nie doznał żadnych złamań. Wypadek Duńczyka przyszedł jednak w złym dla niego momencie - w najbliższą sobotę rozegrany zostanie turniej o Grand Prix Łotwy w Daugavpils. Reprezentant Danii liczył na dobry występ w tych zawodach, po tym jak w dotychczasowych turniejach Speedway Grand Prix zdobył tylko osiem punktów. Na ten moment nie wiadomo czy Pedersen będzie w stanie wystąpić na Łotwie.
ZOBACZ WIDEO Fiołki wygrały na zakończenie, Teo bez bramki. Zobacz skrót meczu Anderlecht - Oostende [ZDJĘCIA ELEVEN]