Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: 1 lipca zaczyna się Drużynowy Puchar Świata. Finał mamy tydzień później. Będzie złoto?
Andrzej Witkowski, prezes PZM: Jesteśmy faworytem. Nie ma sensu być fałszywie skromnym. Mamy czterech zawodników w Grand Prix, w tym dwóch walczących o tytuł mistrza świata. Wynik może być tylko jeden. Oczywiście wiadomo, że to jest tylko sport, ale opinia publiczna, kibice i PZM mają prawo oczekiwać, że pod światłym kierownictwem trenera wszech czasów wygramy finał w Lesznie.
Pan mówi, że mamy prawo, a przecież po ubiegłorocznym, brązowym medalu Bartosza Zmarzlika, też mieliśmy prawo oczekiwać, że w tym roku powalczy o coś więcej.
Dla mnie faworytem od początku był Patryk Dudek. Odkąd Monster związał się z tym żużlowcem, nabrałem przekonania, że to jest główny faworyt. Monster, w przeciwieństwie do polskich dziennikarzy, dobrze typuje faworytów. Wybiera zawodników z psychiką, która daje gwarancję walki o dobry wynik.
Zmarzlik nie ma takiej psychiki?
Bartosz jest fenomenalnym talentem, ale jest bardzo młody i potrzebuje więcej ciężkich doświadczeń. On musi się nauczyć, jak się wychodzi z trudnych sytuacji, bo to wzmacnia. W odróżnieniu od Dudka on jeszcze tego nie wie. Zmarzlik ma też jeszcze delikatny problem z zagadnieniami technicznymi. W żużlu ważna jest maszyna, a nasz zawodnik nie potrafi jeszcze wymieniać z tunerem poglądów na takim poziomie, żeby to się przekładało na wynik. Co czyni Roberta Kubicę kierowcą wyjątkowym? Ano to, że wie, jak usprawnić pojazd, którym się porusza i potrafi powiedzieć specjalistom, co mają zmienić, żeby było lepiej. Zmarzlik się tego uczy. Do tego dochodzą nerwy i chaotyczna jazda. Dobrze, że ma nieprawdopodobne umiejętności techniczne, bo już kilka razy niewiele brakowało, by zrobił sobie krzywdę.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc (WIDEO)
Skoro tak pan mówi, to znaczy, że wybór kadry na Drużynowy Puchar Świata nie jest trafiony.
Jest optymalny. Czwórka z Grand Prix, w tym Zmarzlik, i Hampel jako ten piąty, na wypadek kontuzji któregoś z seniorów, to znakomite rozwiązanie. I jeszcze Smektała, jako akcent leszczyński, na rezerwie.
Słyszałem, że Hampel to straszak na Pawlickiego. Jakby pan miał decydować, postawiłby pan na starego, czy młodego kapitana?
To zależy od pogody i stanu, w jakim będzie tor w dniu zawodów. Dodatkowo musiałbym obu zobaczyć na treningu. Nie wiem, co zrobi trener Marek Cieślak, ale dla Hampela występ zakończony zdobyciem złota byłby kopem do przodu. Za chwilę jedzie też w mistrzostwach Europy. Jeśli utrzyma formę w lidze, moglibyśmy jesienią powalczyć o piątego Polaka w Grand Prix 2018. Zdecydowanie cieszy, że mamy problem bogactwa. Nie musimy szukać zawodnika, któremu nadamy obywatelstwo. Jedynym zmartwieniem jest, którego mistrza wybrać. Starego, czy młodego?
Pojawił się pomysł, żeby Drużynowy Puchar Świata robić na przemian z mistrzostwami świata par. W jednym roku DPŚ, w kolejnym pary.
To mój pomysł. Przekonałem do niego FIM i Armando Castagnę. Teraz trzeba jeszcze zmobilizować BSI, żeby chciało to zrobić. Mamy turniej par na The World Games 2017. Prezes FIM przyjeżdża na tę imprezę. Jak się spodoba, to jesienią forsujemy temat na komisji CCP. Można by wrócić do finału par od 2019 roku i zrobić turniej w Gorzowie. Zobaczymy jednak, co z tego wyjdzie. Na razie DPŚ jest rozpisany do 2019 roku, bo teraz mamy finał w Lesznie, za rok ma być Vojens, a za dwa lata wspomniany Gorzów.