Wielkie emocje związane z Włókniarzem zaczęły się w Częstochowie jeszcze przed startem ligi. Na kilka dni przed inauguracją okazało się bowiem, że sponsor strategiczny biało-zielonych, firma Cognor, nie będzie mogła przekazać klubowi takich pieniędzy, o jakich była mowa wcześniej. Spowodowało to m.in. konieczność renegocjacji kontraktów częstochowskim zawodnikom. Na taką kolej rzeczy nie przystali Nicki Pedersen i Greg Hancock. Wiadome jest, że pierwszy z nich ma bardzo nikłe szanse na starty w tym sezonie w Częstochowie. Sprawa Hancocka jest w toku. Prezes Marian Maślanka stwierdził, że Pedersen ma przynajmniej dwie konkretne propozycje startów. - Słyszałem, że do Rzeszowa, ale według mojej wiedzy w grę wchodzi jeszcze inny ośrodek. Sprawa Amerykanina jest z kolei zawieszona. Robimy wszystko, aby uzbierać środki na opłacenie jego startów. Gdy je zbierzemy, powiem oficjalnie, że zatrzymaliśmy Grega w Częstochowie - powiedział na łamach Sportu prezes Maślanka.
Kierownik Włókniarza jest także zbudowany postawą częstochowskiego środowiska żużlowego. Podkreśla on, że wszyscy ludzie związani w Częstochowie z czarnym sportem są niezwykle zaangażowani w poszukiwaniu sponsora dla popularnych "Lwów". - Jeździmy, rozmawiamy, bo po deklaracji Złomreksu ewentualny sponsor znalazłby się w nazwie zespołu ligowego. Ten tydzień będzie dla nas niesłychanie gorący. Ale muszę podkreślić, że w ratowanie zespołu zaangażowali się bez wyjątku wszyscy. Nawet dawne sławy częstochowskiego czarnego sportu, które niedawno gościliśmy na spotkaniu podsumowującym poprzedni sezon. Pełną parą działają także włodarze stowarzyszenia. Prezes Mirosław Ziębaczewski, wiceprezes Dariusz Głębocki oraz dyrektor Lech Małagowski pukają gdzie się tylko da. Są bardzo zdeterminowani, aby odmienić nasz los. Jestem zbudowany postawą środowiska - dodał Maślanka.
