Stanisław Chomski uważa, że wracanie do numerów 8 i 16 nie ma sensu

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Sztab Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Sztab Stali Gorzów

Ekstraliga Żużlowa poważnie rozważa powrót do numerów 8 i 16. Od kilku lat te miejsca w programie są puste, ale w sezonie 2018 ma się to zmienić. - Ale to już było i po co do tego wracać - stwierdza Stanisław Chomski, trener Stali Gorzów.

Szkoleniowiec mistrza Polski stwierdza, że powrót do numerów 8 i 16 nie ma sensu. Nawet jeśli pod nimi będą mogli być wpisywani wyłącznie zawodnicy do lat 23. - Jak ktoś się nie przebił, jako junior, to te dwa dodatkowe lata nic mu nie dadzą - stwierdza Stanisław Chomski. - Dzięki temu przepisowi powstanie przechowalnia, która jednak w żaden sposób nie wesprze rozwoju młodych zawodników. Oni potrzebują regularnych startów. Czy samo wpisanie Przedpełskiego pod ósemkę wpłynęłoby dodatnio na jego dyspozycję?

- Słyszę, że powrót numerów 8 i 16 da większe możliwości taktyczne, ale w istocie zawodnik będący pod tym numerem będzie musiał czekać na potknięcie kolegi - komentuje Chomski. - Jakby miał startować, to trzeba by zmienić tabelę biegową, żeby dać temu rezerwowemu możliwość jazdy choćby w dwóch wyścigach. Czy to jest możliwe - pyta szkoleniowiec.

- Jeśli chcemy dać zawodnikom większą szansę na regularne występy, to trzeba by pójść tropem Anglików i pozwolić rezerwowym na zastępowanie kontuzjowanych żużlowców innych drużyn - analizuje Chomski. - Taki Linus Sundstroem siedzi obecnie bezproduktywnie na ławce Stali, a przecież mógłby się przenieść czasowo do klubu, któremu wypadło ważne ogniwo. Trzeba by tylko zastrzec, że średnia zastępującego nie mogłaby być większa niż średnia zastępowanego. Ostatnio problem dotknął Falubaz, który nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Jasona Doyle'a.

- W ogóle jestem za tym, żeby wprowadzać przepisy przyjazne dla zawodników - kontynuuje Chomski. - Możliwość skorzystania z zastępstwa ograniczyłaby występy żużlowców z kontuzjami. Bo jeśli klub miałby możliwość sensownego wypełnienia luki, to nie musiałby ciągnąć na siłę chorego zawodnika.

- Refleksja przydałaby się także w Grand Prix, gdzie przepisy zmusiły do startu kontuzjowanego Doyle’a - zauważa trener Stali. - Postawiono go pod ścianą. Gdyby nie pojechał, to znów uciekłaby mu szansa na złoto. A wystarczyłoby wprowadzić zasadę, że do końcowej klasyfikacji liczy się dziesięć z dwunastu turniejów.

ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc

Źródło artykułu: