Od wielu lat toromistrzem Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa był Andrzej Puczyński. Była to jedna z wielu funkcji, jakie były zawodnik pełnił w klubie. Był również mechanikiem czy trenerem młodzieży. Przygotowywany przez niego tor chwalili wszyscy: począwszy od zawodników, a skończywszy na kibicach, którzy byli świadkami niezwykle emocjonujących i widowiskowych meczów w Częstochowie.
To już jednak przeszłość. Włókniarz stracił zasłużonego toromistrza i pracownika. Tajemnicą poliszynela jest, że Puczyński miał problemy natury osobistej. W klubie starano mu się pomóc, ale niestety nieskutecznie.
Puczyński postanowił odejść z Włókniarza, a przyczynę takiego stanu rzeczy na konferencji prasowej zdradził trener Lech Kędziora. Był nią nałóg. - W parku maszyn nie mamy ludzi do pracy. Mamy jednego toromistrza, drugi - nasz zasłużony Andrzej Puczyński - się zwolnił. Popadł w jakiś nałóg i nie mam ludzi do pracy - powiedział szkoleniowiec.
Odejście Puczyńskiego stanowi duży problem dla Włókniarza. W trakcie meczów brakuje osób, które jeździłyby traktorami podczas kosmetyki toru. Sam trener przed meczem zasiadł za kierownicą polewaczki. - Miałem problem z obstawieniem ciągników, a ja muszę być przy koordynowaniu pracy w parkingu i przy zespole - bez ogródek mówił Kędziora.
Już podczas poprzedniego meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz za przygotowanie toru nie był odpowiedzialny Puczyński. W program zawodów pod tą funkcją wpisany był Damian Leszczyniak, a swój udział w przygotowaniu nawierzchni miał również Józef Kafel. Wtedy Kędziora tak komentował stan nawierzchni: Toromistrz powiedział, że nie udało się przygotować takiej nawierzchni jak w meczu ze Stalą i to ja całą winę biorę na siebie.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla Dzień z Januszem Kołodziejem (WIDEO)