Żużlowcem, który od dłuższego czasu boryka się ze sporymi problemami z silnikami jest kreowany na jednego z liderów toruńskiego klubu Chris Holder. Punkty Australijczyka mogą być jedną z kluczowych spraw, które wpłyną na końcowy rezultat drużyny, więc musi jak najszybciej znaleźć odpowiednie ustawienia. Presja jest tym większa, że u jego boku będzie występował młodszy brat Jack, który z pewnością będzie go podpatrywał.
- Sam jestem ciekaw, jak obecność Jacka Holdera wpłynie mentalnie na postawę samego Chrisa. W tym obszarze bywało różnie, aczkolwiek uważam, że przede wszystkim mamy u niego do czynienia z dużym problemem sprzętowym. Spróbowałem go zidentyfikować i nie ukrywam, że moje teorie dotyczące motocykli troszeczkę się pokrywają z opiniami zawodnika i jego mechaników. Wprowadzono duże korekty i ze sporą niecierpliwością oczekuję na wyniki w kolejnych jego startach. Szczegółów na razie nie będę zdradzał - komentuje menedżer Get Well Toruń, Jacek Frątczak.
Kłopoty z prędkością ma w tym sezonie większość zawodników, reprezentujących barwy klubu z grodu Kopernika. Na przełomie lipca i sierpnia nie mogą sobie jednak pozwolić na jakiekolwiek braki. Nowy menedżer toruńskiego zespołu przyznaje, że inni także poszukują nowych rozwiązań. - To prawda, że mamy do czynienia ze zmianami. Są one widoczne chociażby w przypadku Grzegorza Walaska, bo widać postęp w jego jeździe, choć to też wynika z innych powodów. Pracujemy na każdej płaszczyźnie. Klub żużlowy to nie tylko program. Ja muszę wiedzieć o wszystkim co się dzieje. Nie może być tak, że nad czymś nie mam kontroli - mówi stanowczo Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru (WIDEO)