Pod koniec maja w meczu duńskiej Superligi Nicki Pedersen zanotował upadek, w wyniku którego ucierpiały jego kręgi szyjne. Jest to kolejny uraz tego typu u 40-latka. Pod koniec minionego sezonu Duńczyk nabawił się poważnej kontuzji podczas zawodów w czeskich Pardubicach. Wtedy złamał m. in. jeden z kręgów szyjnych.
Lekarze obawiali się, że kolejna kontuzja skutkować będzie paraliżem, dlatego Pedersen przeszedł szereg kompleksowych badań. Ostatecznie Duńczyk odbył nawet trening na torze w Lesznie, ale nie oglądaliśmy go w akcji w meczach o stawkę.
W sobotę trzykrotnego mistrza świata nie zobaczymy też w Malilli, gdzie odbędzie się turniej o Grand Prix Szwecji. Lekarze nadal mają pewne obawy, co do stanu zdrowia duńskiego zawodnika. Pedersen nie zamierza wracać do rywalizacji na żużlowych torach, dopóki nie będzie mieć stuprocentowej pewności, że z jego kręgami szyjnymi wszystko jest w porządku.
- Chciałbym wrócić już na motocykl, pomóc moim klubom i ścigać się w Grand Prix czy SEC. Nie ma innej rzeczy, której pragnąłbym tak bardzo. Chciałbym pokazać się moim fanom i sponsorom w akcji. Jednak w tej sytuacji muszę kierować się rozumem, a nie sercem - ogłosił Pedersen.
ZOBACZ WIDEO Maciej Polny: To się należy kibicom (WIDEO)