Marcin Majewski na wstępie transmisji z Rybnika zapytał zasiadającego obok niego w studiu Roberta Wardzałę, czy ten bywa przesądny. W końcu 13. kolejkę PGE Ekstraligi rozgrywano 13 sierpnia. - Mi to trzynastego udawało się zdobywać w meczu trzynaście punktów - zażartował na to Wardzała, przypominając przy okazji części widzów, że przecież ścigał się on w przeszłości na żużlu.
Z przedmeczowych wypowiedzi szkoleniowców zapamiętaliśmy jeden moment. Wszyscy zdziwili się, gdy trener ROW-u Rybnik, Mirosław Korbel stwierdził, że nie chce walczyć o bonusa, który dawałby jego drużynie pewne utrzymanie w PGE Ekstralidze. - Liczę na wyrównany mecz. Żużel to sport telewizyjny i dobrze by było, gdyby wszystko rozstrzygnęło się dopiero w ostatnim wyścigu. Oby tylko na naszą korzyść - powiedział Korbel. Stwierdzenie trenera dosadnie skwitował komentujący ten mecz Wojciech Dankiewicz. - Rybniczanom naprawdę nie zależałoby na bonusie? Trener chyba nie za bardzo przemyślał swoją wypowiedź - mówił.
Uszczypliwości pod adresem ROW-u było zresztą więcej. Dostało się nowemu zawodnikowi gospodarzy, Madsowi Korneliussenowi. Tym razem szpilki nie wbił jednak Dankiewicz, a Michał Łopaciński. - Widać po nim, że przywiózł ze sobą z Danii o parę kilo za dużo - palnął. 34-latek rzeczywiście do najszczuplejszych żużlowców nie należy. Nie mamy zresztą nic na jego obronę, bo na torze zdobył punkt i bonus.
Sporo uwagi, jak zwykle zresztą, poświęcano menedżerowi Get Well Toruń, Jackowi Frątczakowi. Reporterka Joanna Cedrych pamiętała tym razem, że jest z nim już na "ty". Sam Frątczak nie był jednak przed meczem wylewny, a na pytanie, czy zgadza się z tezą dziennikarzy, że bywa kontrowersyjny, odparł: - nie wiem, nie czytam mediów. Komplementował go tak czy inaczej Łopaciński, stwierdzając podczas jednego z biegów, że przedmeczowe rytuały menedżera najwyraźniej skutkują.
ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak wielkim fanem żużla
Transmisja z drugiego meczu - derbów Ziemi Lubuskiej, zaczęła się od dreszczyku emocji. Współkomentujący zawody Krzysztof Cegielski wspomniał, że pochodzi przecież z Gorzowa, a jako malec jeździł z rodziną na mecze w Zielonej Górze. - Pamiętam, że raz w lasku przy ulicy Wrocławskiej zaparkowaliśmy naszego fiata. Gdy wróciliśmy z meczu, okazało się, że ma wybitą szybę. Emocje i wspomnienia związane z derbami były więc różne - mówił Cegielski.
Kto przed meczem tryskał największym humorem? O dziwo trener gospodarzy, Marek Cieślak. Szkoleniowiec dobrą formę utrzymuje zresztą już od piątku, gdy stwierdził, że Władysław Komarnicki nie musi zakładać na derby pampersa. Gdy przed meczem pytano go o to, czy wszystko rozstrzygnie się w ostatnim biegu, Cieślak odparł: - Nawet szybciej. Musi być pozytywne myślenie, więc zakładam, że wszystko ułoży się po naszej myśli.
- Może Cieślak jest takim optymistą, bo ma jakiegoś asa w rękawie? - zastanawiał się siedzący w parkingowym studiu Mirosław Jabłoński. Później odniósł się jeszcze do jego wypowiedzi, mówiąc: - Nie jestem przekonany czy da się uzyskać spokój w drużynie, mieszając pary. Nie wiem czy tędy droga. Zawodnicy lubią powtarzalność, gdy wiedzą z jakich pól wystartują, przed czy tuż po równaniu. A tak, trener podejmuje ryzyko.
Sam Jabłoński też w czasie transmisji nie był jednak nieomylny. Nie miał bowiem racji odnośnie tego czy Jason Doyle zmieniał ustawienia w swoim motocyklu. Z przekąsem mówiła o tym prowadząca studio Daria Kabała-Malarz. - Widzisz Mirek, mówiłeś, że dałbyś sobie za to rękę uciąć. To teraz tej ręki już byś nie miał - stwierdziła. - Tak, to prawda. Dziękuję ci Daria, że mi ją zachowałaś - odparł z uśmiechem Jabłoński.
Na osobną wzmiankę, za swoją szczerość, zasługuje natomiast Alex Zgardziński. Zawodnik Falubazu przyznał bowiem bez ogródek: - nas zawsze zaskakuje nasza nawierzchnia. Możemy się założyć, że wypowiedź ta nie spodobała się trenerowi Cieślakowi. Daria Kabała-Malarz skwitowała wypowiedź Alexa słowami: - młodzieżowcy dyplomacji muszą się jeszcze nauczyć.