Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Zgodzi się pan, że zawody Speedway Best Pairs w Gnieźnie w pana wykonaniu pokazały dobitnie, że jak się nie jeździ, a tylko trenuje, to trudno o formę, w której można ścigać się z powodzeniem ze światową czołówką?
Tomasz Jędrzejak: Dokładnie. Podczas zawodów w Gnieźnie widać było, że mam dłuższą przerwę i brakuje mi regularnej jazdy. Tego nie da się oszukać. Koledzy z toru są w gazie. Obojętnie, co bym nie robił, nie jeżdżąc systematycznie, nie mam szans z nimi wygrywać. Czuję to i nawet nie próbuję się oszukiwać. Z biegu na bieg podczas zawodów SBP coraz lepiej czułem motocykl, ale to jeszcze daleko do tego, co powinno być.
[b]
Jak to jest być takim strażakiem do gaszenia pożarów? Czekanie na telefon od trenera chyba nie jest przyjemne?[/b]
Co robić. Taka jest już moja obecna sytuacja, która trwa od dłuższego czasu. Od kilku dobrych tygodni jestem poza składem. Betard Sparta Wrocław jest bardzo mocną drużyną i to pokazuje w każdym meczu. Przegrałem miejsce w składzie z dobrymi zawodnikami. Taka jest dola sportowca.
Ciężko chyba pogodzić się ambitnemu sportowcowi, którym pan jest z taką sytuacją? W przeszłości był pan IMP, miał pan pewne miejsce w składach swoich drużyn. Sezon 2017 to zderzenie z nową rzeczywistością, bo chyba w swojej karierze nie był pan jeszcze zawodnikiem oczekującym?
Kiedyś musiało to nastąpić. Dzielnie walczyłem od początku sezonu. Byłem dobrze przygotowany. Sprzęt też miałem wysokiej klasy. Dostałem swoją szansę i nie do końca ją wykorzystałem. Koledzy mnie zastąpili i jak widać wystrzelili z niesamowitą formą. Przegrałem walkę o miejsce w składzie z indywidualnym mistrzem Polski, Szymonem Woźniakiem czy liderem cyklu SEC, Andrzejem Lebiediewem.
Co kłębi się teraz w pana głowie? Myśli o kolejnym sezonie czy jednak jakaś nutka nadziei, że jeszcze będzie pan potrzebny w tych rozgrywkach?
Żużel jest niebezpiecznym i urazowym sportem, więc jako zawodnik oczekujący muszę być cały czas gotowy na ewentualne powołanie przez trenera. Trenuję więc cały czas i wiadomo, że treningi to nie to samo, co zawody i nie jestem tak rozjeżdżony jak koledzy, ale muszę być gotowy. Czekam, bo co innego mogę teraz zrobić? Sytuacja jest nie do pozazdroszczenia, bo inaczej to sobie wyobrażałem. W tym momencie koledzy jadą bardzo dobrze i pomimo tego, że zdarzają im się lepsze i gorsze mecze, to pokazują dobry speedway, a przede wszystkim ścigają się regularnie i są w rytmie meczowym, czego mi brakuje. Betard Sparta Wrocław jest mocną drużyną, która będzie w tym sezonie walczyć o najwyższe cele. W tym momencie, kiedy już dosyć dawno nie jeździłem w meczu ligowym, ciężko będzie mi nagle wskoczyć do składu.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
Paradoksalnie w tym sezonie może pan zdobyć laur, którego brakuje panu w karierze, a mianowicie Drużynowe Mistrzostwo Polski, bo Betard Sparta Wrocław jest wymieniana w gronie ścisłych kandydatów do złotego medalu.
Wszystko idzie w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że tak się stanie, bo wszystko bardzo fajnie się układa. Play-offy to jednak trochę inna jazda i wszystko rozstrzygnie się na torze. Wiadomo jednak, że potencjalny sukces smakowałby inaczej, gdybym regularnie jeździł. Nie myślę o tym w ten sposób. Jestem rezerwowym i muszę się z tym pogodzić.
Przyzna pan, że mistrzostwo byłoby pięknym ukoronowaniem kilkunastoletniej kariery we wrocławskim klubie?
Na pewno. Taki był plan, tyle tylko, że ze mną w składzie. Plan jest cały czas realizowany, bo Betard Sparta Wrocław robi swoją dobrą robotę. To, że ja nie jestem w składzie, świadczy tylko o tym, jak silny jest wrocławski zespół.
Nie jeżdżąc regularnie w Polsce, chyba także trudno o angaż zagranicą?
Udało mi się podpisać kontrakt w Szwecji, ale pojechałem tam na mecz i wyglądało to podobnie jak podczas SBP w Gnieźnie. Nie da się pewnych rzeczy oszukać. Nie jestem na tyle odporny i mocny, by po kilku tygodniach bez jeżdżenia w meczach ligowych, wsiąść na motocykl i wygrywać z rywalami, którzy startują regularnie w kilku ligach. Mamy praktycznie środek sezonu, a zawodnicy są w szczycie formy. Nie ma się co tłumaczyć, ale też wariatem nie jestem, żeby robić nie wiadomo co, kiedy nie czuję się pewnie. Za długo jeżdżę już na żużlu, by nie wiedzieć, że bez regularniej jazdy, nagle z dnia na dzień formy nie złapię.
Co dalej z pana karierą?
Na pewno jej nie kończę.