Stanisław Chomski: Nie po to się sieje, by iść potem na targ

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Sztab Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Sztab Stali Gorzów

Trener Stanisław Chomski z satysfakcją przygląda się postępom, jakie czynią gorzowscy młodzieżowcy. Jak przyznaje, nigdy nie zwątpił w to, że efekty szkolenia prędzej czy później przyjdą. - Nie po to się sieje, by iść na targ - mówi.

Gorzowianie znaleźli się zimą w trudnej sytuacji, bo wiek juniora zakończyli Adrian Cyfer i Bartosz Zmarzlik. W klubie zapadła wówczas decyzja, że nie będą się wzmacniać młodzieżowcami z zewnątrz, tylko postawią na własnych wychowanków.

Efekty widać już teraz, bo zawodnicy Cash Broker Stali Gorzów wyraźnie okrzepli i zaczęli spisywać się coraz lepiej. Widać to zwłaszcza po Rafale Karczmarzu, który ma średnią biegopunktową 1,405.

- Nie będę udawać osoby, która uważa, że pozjadała wszystkie rozumy. Nikt przed sezonem nie mógł przecież przewidzieć, jak będą spisywać się nasi juniorzy. Widać jednak, że praca Piotra Palucha, moja i całego sztabu szkoleniowego przynosi efekty - mówi Stanisław Chomski.

- Stworzyliśmy naszej młodzieży taki klimat, który pozwala im podnosić umiejętności. A z tego, że w meczach ligowych widać ich postępy, wypada się tylko cieszyć. Wszystko idzie zgodnie z naszymi założeniami - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze

W Gorzowie ani przez moment nie żałowali, że postawili na rozwój Karczmarza, Huberta Czerniawskiego i Alana Szczotki. Dla przykładu Get Well Toruń, który pozyskuje od kilku lat młodzieżowców z zewnątrz, wcale nie ma lepszych efektów w postaci wyników. - Szkolenie kosztuje między 300 a 500 tysięcy złotych rocznie. Jeśli klub wydaje takie pieniądze, to nonsensem byłoby szukanie kogoś z zewnątrz. Nie chcę się czepiać nazwisk i je wymieniać, ale widzimy na przykładzie innych klubów, że juniorzy, którzy w poprzednim roku notowali naprawdę solidne występy, teraz po zmianie otoczenia, nawet gdy mają zapewnione odpowiednie warunki do rozwoju, nie wykonali kroku w przód. Wręcz przeciwnie, mają duże problemy, by w nowym środowisku się odnaleźć - zauważa trener Chomski.

Stal nie ma zresztą wątpliwości, że polityka polegająca na szkoleniu własnej młodzieży jest najlepszą możliwą drogą. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach miało się to zmienić. - Nie po to się sieje, by potem iść na targ. Można powiedzieć obrazowo, że gdy rolnik oczekuje plonów, to zachowuje cierpliwość. My działamy w podobny sposób i woleliśmy dać szansę wychowankom, nawet jeśli w tym pierwszym sezonie miałby ucierpieć na tym nieco wynik sportowy. Uważamy, że w dalszej perspektywie taka inwestycja się opłaci. Każdy może oceniać to inaczej, ale ja sam uważam, że szkolenie w Gorzowie było i jest na wysokim poziomie. A juniorzy, na których teraz stawiamy, powinni dać nam jeszcze wiele radości - kwituje szkoleniowiec.

Źródło artykułu: