Ryzykowna gra Stanisława Chomskiego nie opłaciła się Stali Gorzów

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Stanisław Chomski

Wojciech Dankiewicz uważa, że Stanisław Chomski podjął przed biegami nominowanymi spore ryzyko, które ostatecznie nie opłaciło się gorzowskiej drużynie. - Na jego miejscu postąpiłbym inaczej - tłumaczy.

Losy awansu do finału PGE Ekstraligi rozstrzygały się w biegach nominowanych. Trener Stanisław Chomski miał przed nimi tylko jeden dylemat - Przemysław Pawlicki czy Linus Sundstroem w wyścigu czternastym. Postawił na Polaka, który został wykluczony, bo ruszał się na starcie. - Według mnie można było zrobić inaczej, ale to szkoleniowiec Stali był w parku maszyn. Gdyby mu się udało, to teraz wszyscy nosiliby go na rękach - komentuje w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Wojciech Dankiewicz.

Nasz ekspert twierdzi, że postawienie na Szweda było bezpieczniejszym rozwiązaniem. - Mój wybór byłby inny, bo wolałbym zminimalizować ryzyko. Uważam, że takie kwestie też trzeba brać w takich momentach pod uwagę. Pawlicki miał przecież na koncie ostrzeżenie, bo już wcześniej sędzia przyłapał go na nieregulaminowanym zachowaniu pod taśmą - podkreśla były menedżer.

Dankiewicz zauważa jednak, że wykluczenie Pawlickiego w pewnym sensie i tak pomogło Cash Broker Stal Gorzów. - W pierwszym podejściu do tego biegu wrocławianie ruszyli znakomicie ze startu i byli na podwójnym prowadzeniu - zauważa. - Dzięki powtórce Krzysztof Kasprzak miał czas na przeregulowanie motocykla. Start w jego wykonaniu był już zdecydowanie lepszy - podsumowuje.

ZOBACZ WIDEO Wykluczenie Ljunga i atomowy Zagar. Zobacz skrót meczu Dackarna - Smederna [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: