Za nami pierwszy mecz finałowy Nice 1. Ligi Żużlowej. Bliżej awansu, przynajmniej na razie, są gdańszczanie, którzy pokonali gości 40:32. Faworytem dwumeczu pozostaje jednak Grupa Azoty Unia Tarnów, która w rundzie zasadniczej wygrała u siebie 53:37.
- Wybrzeże może odczuwać niedosyt, bo w pierwszym meczu, z powodu urazu, straciło Oskara Fajfera - mówi żużlowy menedżer Krystian Plech. - Gdyby zawody ułożyły się nieco lepiej, to gospodarze wygraliby wyżej. Nie będzie łatwo zdobyć gdańszczanom czterdzieści dwa punkty w rewanżu, ale nie jest to niemożliwe - dodaje Plech.
Nasz rozmówca wskazuje na zawodników, od których podczas spotkania w Tarnowie może zależeć najwięcej. - Kluczowe jest to, czy równo punktować będzie czwórka Thomsen, Batchelor, Bech i Gomólski. Jeśli każdy z nich zakręci się w okolicy dziesięciu punktów, a parę oczek dorzucą juniorzy, na czele z Kossakowskim, to Wybrzeże może się obronić - zauważa.
Plech junior zauważa przy tym, że Unia nie może spać przed rewanżem spokojnie. Mówi, że tarnowianie nie jadą już tak przekonująco, jak w drugiej połowy rundy zasadniczej. Pod względem atmosfery, przewagę mają gdańszczanie.
- Nie jestem w środku zespołu, ale patrząc na to z boku, mam wrażenie, że coś w tarnowskiej drużynie się zacięło - komentuje Plech. - Od półfinałowego meczu w Łodzi Unia zaczęła spisywać się gorzej. Dużym atutem Wybrzeża jest atmosfera i to, że wszyscy, od prezesa klubu po zawodników i mechaników, integrują się i wspierają. W Tarnowie tego obecnie nie widzę. Jest tam raczej dość nerwowo. Nie mi oceniać, z czego to wynika. Może świadomość, że w przypadku awansu do Ekstraligi, nie wszyscy zostaną w klubie, też robi swoje? Nie twierdzę w każdym razie, że któryś z tarnowian zaciąga hamulec. Oby tak nie było - kwituje Plech.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego