Oskar Bober: Wszystkiego się odechciewało. Stanąłem w miejscu, czyli zrobiłem krok do tyłu (wywiad)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Oskar Bober w fiinale MMPPK 2017.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Oskar Bober w fiinale MMPPK 2017.

Zaczynał sezon w ekstraligowej Sparcie, skończy w drugoligowym Motorze. Musiał jednak odejść, bo we Wrocławiu oglądał mecze z trybun. - Liczyłem, że zrobię krok do przodu, ale nie wyszło. Jeżdżąc w Lublinie częściowo ratuję sezon - mówi Oskar Bober.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Jak będzie wyglądać pańska przyszłość?

Oskar Bober, żużlowiec Betard Sparty Wrocław: Mam podpisany kontrakt ze Spartą na dwa lata. Poza tym nie myślę o przyszłym sezonie, bo jeszcze ten muszę dokończyć. Mam jedną sprawę do dopięcia. Jestem teraz na wypożyczeniu w Motorze Lublin i walczymy właśnie w barażu o pierwszą ligę. Jak skończymy, to będzie czas, żeby się zastanowić nad tym, co dalej. Sezon nie był dla mnie udany. Pół rozgrywek straciłem. Odechciewało mi się wszystkiego. Jak człowiek nie jedzie, to jest mu ciężko. Rok 2016 był dobry, w tym chciałem zrobić kroczek do przodu, a stanąłem w miejscu. A jak się stoi, to właściwie robi się krok do tyłu.

Wypożyczenie do Lublina trochę ten sezon uratowało.

Na pewno, bo jednak mecze z czołówką w drugiej lidze, to zawsze jest coś.

A nie pluł pan sobie w brodę, jak Maksym Drabik doznał kontuzji. Gdyby pan został w Sparcie, to pojechałby pan w trzech meczach play-off.

Nie wiem tylko, czy byłbym w dobrej formie. Jakbym siedział na ławie, to chyba nie wyglądałoby to dobrze. PGE Ekstraliga to jednak wyższy poziom niż pierwsza, czy druga liga. Siedząc na ławie, miałbym bardzo ciężko. Białej flagi bym nie wywiesił, ale nie byłem w rytmie meczowym, więc to zrobiłoby swoje. Nawet te pierwsze mecze po przerwie w drugiej lidze były dla mnie trudne. Reasumując, podjąłem dobrą decyzję. Pewnie, że chciałoby się odjechać play-off w najlepszej lidze, ale z drugiej strony się odbudowałem. I w głowie jest większy spokój. Jak już skończymy baraż, na którym teraz się skupiam, to pomyślę, co dalej.

Sparta wydaje się jednak nie tyle oczywistym, ile bardzo dobrym rozwiązaniem. Zostaje Maksym Drabik jako junior, a drugie miejsce jest wolne.

Kontrakt mam ważny, więc nad niczym innym nie myślę.

ZOBACZ WIDEO Na czym polega praca komisarza technicznego?

Proszę powiedzieć, czy ma pan jakieś obawy o wynik dwumeczu barażowego ze Stalą. W Rzeszowie zrobiliście 14 punktów zaliczki.

Wynik mamy bardzo dobry i tylko jakiś kataklizm mógłby sprawić, że to wszystko stracimy. Mamy mocny zespół, zwłaszcza u siebie. Jeśli do tego dołożymy spokój, zimną głowę i zaczniemy rewanż z wyczyszczonym licznikiem, od zera, to nie powinno być źle. Musimy jechać tak, jakby tego pierwszego meczu nie było.

Powiedział pan, że nie miał dobrego sezonu, ale z drugiej strony jest posucha na rynku juniorów. Może nie jest pan skazany na Spartę, bo kluby się o pana biją?

Ktoś czasami zażartuje, przyszedłbyś do niższej ligi, odbudowałbyś się. Każdy jednak wie, że mam ważny kontrakt.

To prawda, że pan jest strasznie drogi? Marek Cieślak mówił nam niedawno, że Bober nie przyszedł do Falubazu, bo chciał kosmiczne pieniądze.

Poszedłem do Sparty, a wydaje mi się, że Falubaz jest bogatszym klubem. Zasadniczo nie chodziło o finanse. Znalazłem się we Wrocławiu, choć miałem dużo lepsze propozycje. Kasa jest ważna, bo wszystko jest drogie i trzeba jakoś funkcjonować, ale w Falubazie to nie o to chodziło.

Słyszałem, że trener Rafał Dobrucki mocno popracował, przekonał pana.

Na pewno dobrze się znamy i mamy fajny kontakt. Jak się okazało, że on będzie w Sparcie, to mnie też zaczęło ciągnąć do tego klubu. Cóż, teraz trzeba popracować nad tym, żeby w następnym roku faktycznie jeździć w Sparcie i pracować z trenerem Dobruckim.

Źródło artykułu: