- Ciężka praca fizyczna, to przecież żaden wstyd - mówi nam Piotr Żyto. - Ludzi brakuje, nie jesteśmy zamożni, w takiej sytuacji trzeba sobie radzić we własnym zakresie. Nawet nie pytaliśmy, ile kosztowałoby wynajęcie ludzi do takiej pracy. Pomaga nam miasto i MOSiR, ale lepiej przeznaczyć te pieniądze na coś innego - dodaje menedżer Stal-Met Kolejarza Opole.
W pracach związanych ze zdjęciem dmuchanej bandy brali udział wiceprezes Lucjan Bilik i dyrektor Wojciech Wojnar. - Robiliśmy to trzy dni, bo bandę trzeba było odpiąć, złożyć, poskładać i przykryć - wyjaśnia Żyto. - W Anglii czy Szwecji kluby działają na tych samych zasadach. Tam też nie ma wielkich pieniędzy, więc menedżerowie proszą o pomoc rodziny i znajomych. Najbliżsi osób zarządzających klubami siedzą na kasach i leją piwo w klubowym barze. My też robimy co się da we własnym zakresie. Niedawno sami asfaltowaliśmy drogę prowadzącą od bramy wjazdowej na parking, teraz zrobiliśmy porządek na torze, a zimą będziemy meblować klubowe pomieszczenia, które wyremontowaliśmy dzięki MOSiR-owi - opowiada menedżer.
Może dzięki oszczędnościom, jakie udało się zrobić przy pracach na stadionie, Kolejarz będzie miał więcej pieniędzy na zawodników? Plany są ambitne. - Chcemy mieć lepszy skład niż w tym roku - mówi Żyto i przyznaje, że w Opolu zostają Denis Gizatullin, Kevin Woelbert i Jarosław Krzywosz. Klub jest też umówiony na rozmowy z Adrianem Gomólskim.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2017: kuchnia finału we Wrocławiu
[color=#000000]
[/color]